Dominik W. Rettinger to polski scenarzysta filmowy i serialowy, który książki zaczął pisać całkiem niedawno. Jego debiut - „Brainman” - ukazał się w zeszłym roku nakładem wydawnictwa Jaguar. „Klasa” to już kolejna przygoda pana Rettingera z literaturą. Znaleźć w niej można sensację, intrygę polityczną, a także wątki obyczajowe.
Adam, znany dziennikarz radiowy, podczas swojej rutynowej audycji odbiera telefon od dawnego kolegi z klasy, Piotra. Okazuje się, że Piotr został pobity i musi się ukrywać, ale przekazuje Adamowi tajemniczy kod, którego złamanie wymaga wiedzy na temat znajomych z liceum. Od tej chwili życie Adama, Piotra oraz reszty absolwentów zmieni się diametralnie, a każdy z nich będzie musiał zmierzyć się z przeszłością, ocalić swoje życie, a także uratować wiele ludzkich istnień przed katastrofalnymi planami pewnej korporacji.
Wstęp do historii brzmi intrygująco. Później jednak się okazuje, że, prędzej niż do skomplikowanego kryminału, „Klasie” jest bliżej do typowego filmu akcji, w którym liczą się czas i spryt, a bohaterowie wikłają się w różne niebezpieczne dla nich sytuacje, ostatecznie jednak zawsze wychodząc bez szwanku psychicznego i fizycznego. Oprócz tego, pojawia się tu wątek spiskowy. Rettinger ukazuje, jak mogą wyglądać rodzące się układy polityczno-biznesowe oraz jakie konsekwencje dla zwykłych ludzi niosą za sobą korupcja oraz gra o wielkie pieniądze. Nie zabraknie tu także kwestii filozoficzno-etycznych, które objawiają się w wątkach na temat eksperymentów na ludziach, jednak te potraktowano bardzo pobieżnie – jakby dla urozmaicenia fabuły.
Książkę czyta się szybko, ale z dużym przymrużeniem oka. Bohaterowie nakreśleni są w taki sposób, że ani ich motywacje, ani zachowania nie są zbytnio wiarygodne. Wydaje się, jakby to oni mieli służyć fabule, a nie na odwrót. Historia również podana jest dosyć schematycznie – łatwo przewidzieć finał każdego z wątków, a głównym zabiegiem, który ma je wzbogacać, jest ich coraz większe zagmatwanie. Wywód bohaterów oraz finał powieści jasno wskazują na komentarz, którym autor próbuje wzmocnić przekaz, ale wnioski nie są specjalnie odkrywcze. Puenta jest rodem z powieści szpiegowskich czy tych wojskowo-policyjnych, dyskusyjna i oklepana, choć pasująca do literatury typowo rozrywkowej.
Książka ta więc w równej mierze może zostać polecona, jak i odradzona. Ci, którzy pragną czystej rozrywki, lubią powieści sensacyjne i polityczne – będą na pewno usatysfakcjonowani. Reszta – może się zawieść. Ja niestety zaliczam się do tej drugiej grupy. Pomysł na powieść wydawał się na tyle ciekawy, że miałam nadzieję na coś mniej oczywistego i bardziej wiarygodnego w swym przekazie. Jestem jednak przekonana, że dla niektórych będzie to udana lektura.
Julia Siegieńczuk