W trzeciej części serii kryminałów z Heinrichem Voglem Marek Stelar zadaje nurtujące ludzkość od wielu lat pytanie: potworem się rodzisz, czy się nim stajesz?
„Jestem Misza, mogę wszystko, wy nie możecie niczego. Zagramy w grę w zabijanie?”
W Szczecinie rozlewa się fala wyjątkowo perfidnych zbrodni, m.in. ktoś zatruł żywność dla niemowląt. Podejrzenia padają na zaprzysięgłego wroga Vogla, który wraz z Iwoną Banach rusza za nim w pościg. Tylko czy to na pewno on?
„Kątnik” to esencjonalny, mocno skondensowany, typowy kryminał. Doceniam dobrze skonstruowane postacie, ale też ciekawą oprawę obyczajową, której w tej powieści nie zabraknie. Prosty, jasny i komunikatywny styl Stelara przypadnie do gustu większości czytelników. Dzięki dwóm płaszczyznom czasowym dowiemy się, dlaczego pewien mały chłopiec wyrósł na potwora. Jak duży wpływ na to miało dorastanie w patologicznej rodzinie, splot niekorzystnych okoliczności i panujący wtedy system, który dla swych celów wykorzystywał tego typu osobowości, czyniąc je okrutnymi i bezwzględnymi? Wspomnienia te dostarczą wielu emocji.
Moją ulubioną parę głównych bohaterów, czyli Banach i Vogla czeka kolejna ciekawa i mocno skomplikowana zagadka kryminalna. Z ogromną przyjemnością uczestniczę w każdym etapie prowadzonego przez nich śledztwa, czując się jego aktywnym uczestnikiem. Z coraz większym zaangażowaniem obserwuję kolejne ruchy naczelnego antagonisty i tropiących go śledczych, zadając sobie pytanie: kto zwycięży w tej ekscytującej rozgrywce?