Twórczość Anny Potyry dała się poznać, jako świetna seria kryminałów w serii o komisarzu Adamie Lorenzie. Wtedy, debiutując, ustawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Okazało się jednak, że Kat z łatwością sprosta oczekiwaniom nawet najbardziej wymagających czytelników. Potyra funduje nam tam emocjonalny rollercoaster, który gwarantuje, że wsiąkniemy w tę historię jak w gąbkę.
W tej serii poznajemy nowego bohatera, Tomasza Branickiego, który jest byłym komandosem i odkąd przeszedł na wczesną emeryturę, zajmuje się prywatnymi zleceniami rozwiązywania niewielkich, nietypowych spraw. Pewnego dnia idzie na tajemnicze spotkanie. Jego nową zleceniodawczynią jest osoba świetnie znana mu z przeszłości. Okazuje się, że Branicki ma rozwikłać sprawę, która pozostaje bez rozwiązania od czternastu lat. Dotyczy ona śmierci dwójki młodych ludzi, którzy zginęli w tajemniczych okolicznościach podczas imprezy w luksusowej willi. Znajoma Branickiego z dawnych lat jest matką jednego z nich – nastoletniego Janka. Detektyw ma za to otrzymać bardzo sowite wynagrodzenie i jeszcze coś, na czym od lat mu bardzo zależy... Szybko okazuje się, że drogi tej historii wiodą do Lizbony. To tam będzie musiał się udać były wojskowy, żeby zbliżyć się do prawdy.
Pisarski styl Anny Potyry jest bardzo przyjemny w odczuciach, bo już od pierwszych przeczytanych zdań wciąga nas w intrygę, a kreowane przez nią postacie są bardzo realne i przemyślane. Bardzo się cieszę, że Kat to dopiero początek serii i będzie można towarzyszyć Branickiemu w kolejnej sprawie.