Z okładki pysznie zerka na nas okazały kogut, powszechnie znany symbol Francji, kraju wina, miłości, wolności i rewolucji. Coś dziwnie wydatny dziób posiada ów kur, przechadzający się dumnie po niby to wersalskich ogrodach, górujący nad pospolitymi szlachciurami spacerującymi między żywopłotami. Czyżby odwołanie do słynnego, wielkiego nochala kawalera de Bergerac było przypadkowe? Tylko skąd wtedy podpis: „Cyranus gallus”?
Tytułowy Cyrano to postać autentyczna, wokół której narosły legendy i anegdoty. Filozof, pisarz, twórca listów, książek i sztuk teatralnych – z całą pewnością nietuzinkowa osobowość. Opisany został w powieści przez XIX-wiecznego autora, który najbardziej znany jest ze swoich librett dla kompozytorów tego pokroju co Bizet, Saint-Saëns, czy Massenet.
Właśnie takim oto długim librettem jest powieść Kapitan Czart. Czerpiąc z tradycji powieści płaszcza i szpady i konkurując ze swym rodakiem Aleksandrem Dumasem, Gallet stworzył wartką opowieść o miłości urodziwej panny do tajemniczego wielbiciela, w której zawiła intryga opiera się na typowym qui pro quo. Pełen sekretów cygański tabor, dawno zaginiony krewniak, przysięga złożona umierającemu na łożu śmierci – to główne osie fabularne książki, które autor w dość zgrabny sposób połączył, dodając do tego tytułową postać legendarnego Francuza.
Kapitan Czart to klasyczna powieść historyczno-przygodowa z wątkiem miłosnym, w której dobro walczy ze złem, a czytelnik może od początku przypuszczać, jaki wynik będzie miała ta walka. Gallet nadrabia oczywistość zakończenia ładnym językiem i atmosferą starego romansu. Barwny język dziewiętnastowiecznej powieści w tłumaczeniu Witolda Gomulickiego różni się trochę od współczesnej prozy, ale jeśli ktoś odnalazł się w Dumasie, to tutaj nie powinien mieć żadnych problemów. Co więcej, miłośnicy przygód d’Artagnana i jego kompanii niezaznajomieni jeszcze z perypetiami Cyrano de Bergeraca muszą koniecznie nadrobić zaległości.