Dwie nagrody Hugo z rzędu, a być może i trzecia w drodze – N.K. Jemisin w ostatnich latach objawiła się jako jedna z największych literackich gwiazd. Cykl "Pęknięta Ziemia" okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Co ciekawe, wśród czytelników odbiór jej książek nie jest już tak jednoznaczny. Ja akurat stoję po stronie tych, którym Piąta Pora Roku i Wrota Obelisków bardzo się podobały. Nic więc dziwnego, że i na ostatni tom – Kamienne Niebo – czekałem z niecierpliwością. Jak więc wypadł finał jednej z najczęściej nagradzanych sag w historii?
Essun uratowała mieszkańców Castrimy, niestety niszcząc przy okazji podziemne miasto. Teraz, pozbawiony domu lud wędruje w stronę Rennanis – ojczyzny najeźdźców, którzy próbowali podbić Castrimę. Essun wie, że jak tylko zapewni swojej wspólnocie bezpieczeństwo, czeka ją znacznie ważniejsze zadanie: wypełnienie ostatniej woli Alabastra i schwytanie Księżyca tak, by znowu zaczął krążyć wokół Ziemi. Tymczasem Nassun wraz z Schaffą podróżują w stronę Rdzenia – tajemniczego miejsca ulokowanego po drugiej stronie świata. To właśnie tam Nassun zamierza skończyć z prześladowaniami, nienawiścią i tym wszystkim, czego doświadczyła ze strony innych – a chce dokonać tego poprzez sprowadzenie na ludzi zagłady.
Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku poprzednich dwóch tomów, tak i Kamienne Niebo zachwyca niezwykłym, mrocznym klimatem. Tym razem jednak bardziej niż na opowieści o uprzedzeniach, Jemisin dużo większą uwagę poświęca tematyce klimatu, a raczej próbach zaprzęgnięcia przez człowieka sił natury do własnych celów. Bez obaw: to nie jest proekologiczna agitka, przesięknięta politycznymi wątkami. Autorka umiejętnie wplata "zielone" przesłanie, krytykując przy tym wieczny, niezaspokojony głód ludzkości, dążącej do postępu za wszelką cenę. Drugi, być może nawet ważniejszy wątek, dotyczy rozdzierającego serce konfliktu między matką i córką – wobec braku jasno określonego antagonisty, to właśnie sprzeczne cele Essun i Nassun i nieuknione starcie, do jakiego musi między nimi dojść, pozwalają nam zaangażować się w opowiadaną przez autorkę historię. Warto przy tym wspomnieć, iż Jemisin w Kamiennym Niebie udziela także wielu odpowiedzi na postawione we wcześniejszych tomach pytania, prowadząc czytelnika do satysfakcjonującego finału.
A jednak po lekturze odczuwam pewien niedosyt. Po prostu czuję, że z tej historii dało się wyciągnąć znacznie więcej. Finał Pękniętej Ziemi to zaledwie 380 stron – ze spokojem dałoby się tu wcisnąć i kolejne 200, wydłużając niektóre wątki. Tak, wiem jak to brzmi – gdy autor decyduje się na rozpisanie swojego pomysłu na kilka tomów, recenzenci zaczynają narzekać na zbytnią rozwlekłość i lanie wody przez pisarza. Ba, sam smęciłem w ten sposób wielokrotnie! Jednak Kamienne Niebo to wyjątek od reguły – Nassun i Essun przemierzają cały wielki kontynent, a mimo to ich podróż jest krótka i nie obfituje w zbyt wiele emocjonujących zdarzeń. Sami przyznajcie, coś takiego w literaturze fantasy jest nie do pomyślenia.
Tak czy inaczej to bardzo udane zwieńczenie świetnej trylogii. Dla fanów mrocznej, nietuzinkowej fantasy, cykl "Pęknięta Ziemia" to pozycja obowiązkowa!