Moje czytelnicze serce jest wdzięczne wydawnictwu MG za to, że wydają książki Marii Rodziewiczówny. To nazwisko towarzyszyło mi od dziecka bowiem moja mama zaczytywała się w książkach tej autorki i czerpała z tego mnóstwo satysfakcji. Dziś książki Rodziewiczówny cieszą mnie, co sprawia, że stały się one ponadczasowe. Chociaż straciły nieco na aktualności, biorąc pod uwagę sytuację kobiet, jednak wciąż ich przekaz jest aktualny.
W Kądzieli został poruszony wątek pierwszych emancypantek. Wśród całej galerii postaci kobiecych na pierwszy plan wysuwa się Pani Taida, która po śmierci męża musi zająć się wychowaniem synów, a także prowadzeniem majątku ziemskiego. Wbrew opiniom, że to nie wypada kobiecie, bohaterka radzi sobie świetnie dzięki ciężkiej pracy. Wszystko chciała pozostawić spadkobiercy, jednak los chciał inaczej. Wówczas zdecydowała, że poszuka kobiety, która pomoże jej w zarządzaniu majątkiem ziemskim. Los pada na Stasię, córkę jej kuzynki i jak się później okazuje, jej bratnią duszę. Dziewczyna pragnie zostać lekarzem i ciężką pracą chce to osiągnąć. Również ona spotyka się z komentarzami, że kobiecie nie wypada. Jak potoczą się wspólne losy obu kobiet? Czy w świecie patriarchatu jest miejsce na spełnienie marzeń kobiet