Oczekiwanie na kolejną powieść Jodi Picoult zajęły mi myśli, czym tym razem zaczaruje mnie podczas lektury jedna z moich ulubionych autorek. Szybko okazało się, iż po raz drugi Picoult odnalazła analogię i pięknie połączyła historie ludzi i zwierząt, historie miłości, poświęcenia oraz całej burzy uczuć, która zawsze obecna jest tam, gdzie głębokie uczucia.
Nietypowo opowiedziana droga nastoletniej Jenny szukającej swojej zaginionej matki Alice, jest kanwą historii prowadzącej do zaskakującego finału.
Jenny ma możliwość poznać matkę tylko i wyłącznie za sprawą pozostawionych przez nią notatek naukowych, poświęconych rytuałom żałobnym słoni. Uzbierawszy pewną sumę pieniędzy, dziewczynka postanawia skorzystać z pomocy jasnowidzki oraz detektywa, który przed laty prowadził sprawę zaginięcia Alice, aby ostatecznie dowiedzieć się czy matka żyje i świadomie ją opuściła, czy jednak umarła. To, co dodaje smaczku nowej powieści Picoult, to ten pierwszy moment w czasie lektury, gdy można się już domyślać, że nie wszystkie rzeczy w treści są takie, jakie się wydają.
Kolejny pewniak Jodi Picoult, fani na pewno nie będą rozczarowani.
/MC/