Jedyna córka to książka, po której spodziewałam się naprawdę wiele. I to nie jest tak, że historia autorstwa Guadalupe Nettel okazała się totalnym rozczarowaniem. Niemniej, czegoś zabrakło.
Ta książka opowiada o losach trzech kobiet – bezdzietnej z wyboru Laury, jej najlepszej przyjaciółki Aliny, która w pewnym momencie swojego życia jednak decyduje się na macierzyństwo (a wcześniej była tak zdeterminowana, jak Laura, by nie mieć dzieci) oraz jej sąsiadki Doris, która nie radzi sobie z wybuchami agresji swojego syna. Książka napisana przez kobietę i o kobietach jest opowieścią o macierzyństwie i wszystkim, co się z tym wiąże. Jedyna córka opowiada o tym, jaką drogę niekiedy muszą przejść kobiety, by zostać matkami. Oraz, jak wygląda życie kobiet, jak się zmienia, w momencie, gdy pojawiają się dzieci. Ale też, na przykładzie Laury pokazuje, że można świadomie nie chcieć dzieci, nie decydować się na macierzyństwo. Ze względu na to, że mamy tu historie trzech kobiet, które mają skrajnie różne podejścia do macierzyństwa i dzieci, całość jest bardzo ciekawa. Nettel pokazuje, że kobiety mogą wybierać różnie, że właściwie nigdy nie są to decyzje podejmowane na szybko czy nierozważnie i że kobiety potrafią i biorą odpowiedzialność za swoje wybory.
Najciekawsza jest chyba historia Aliny. Nie tylko ze względu na to, że w pewnym momencie swojego życia zmienia całkowicie nastawienie i z osoby, która mówiła, że nigdy nie chce mieć dzieci, staje się kimś, kto świadomie i z determinacją dąży do tego, by zajść w ciążę. Jej historia jest ciekawa również dlatego, że po wielu staraniach, gdy w końcu zachodzi w upragnioną ciążę, okazuje się, że jej córka może nie przeżyć zaraz po porodzie. Tak więc z osoby, która z entuzjazmem przygotowuje się do roli matki, nagle staje się osobą, która być może będzie rodzicem tylko przez chwilę.
To, co niestety dość mocno zgrzyta, to sposób opowiedzenia tych historii. Wszystkie poznajemy z perspektywy Laury, to ona jest naszą narratorką. A jest osobą dość kategorycznie podchodzącą do pewnych tematów, arogancką i wyniosłą, co w pewnym momencie zaczyna przeszkadzać. Bo o ile można zrozumieć, że ktoś nie chce mieć dzieci, to już nazywanie filmów, które oglądają matki „filmami dla idiotek” bądź nazywanie matek „automatami karmiącymi” jest mocno słabe. Laura ocenia wszystko z własnej perspektywy i choć sama jest bezdzietna z wyboru, nie ma żadnego problemyu w tym, by mówić swojej sąsiadce Doris, jak ma wychowywać swojego syna. Przez to całość mocno zgrzyta i pewne tematy, które zdaje się Nettel chciała podkreślić, nie wybrzmiewają aż tak mocno.
Kuleje też zakończenie, które wydaje się być pisane trochę na szybko, nie wszystko ma tam sens, niektóre wątki są szyte zbyt grubymi nićmi,
Jedyna córka to jest książka, która powinna zaistnieć w dyskusji o roli kobiety i matki w społeczeńtwie, o oczekiwaniach wobec kobiet i o sztywnych ramach, w których nadal, zdaniem niektórych, kobiety powinny się trzymać. Niestety postać Laury, jako narratorki całości, dużo psuje. Jej wyniosłość i nieumiejętność zrozumienia czyjejś perspektywy mocno przeszkadza w odbiorze całości.