„Jak słowo daję! Współczesny poradnik językowy” autorstwa Mateusza Adamczyka, to, jak sam tytuł wskazuje, pozycja językoznawcza, która ma pomóc czytelnikom w swobodnym poruszaniu się w przestrzeni współczesnego języka polskiego. Nie nazwałabym jednak książki tej stereotypowym poradnikiem, a raczej opowieścią o języku, snutą przez autora-narratora, który za wszelką cenę pragnie zatrzymać uwagę odbiorcy, co z resztą mu się udaje.
Jako studentka filologii polskiej miałam do czynienia z wieloma artykułami językoznawczymi, czy to dotyczącymi polszczyzny współczesnej, czy też jej historycznego rozwoju. Z chęcią więc sięgnęłam po „Jak słowo daję...” i byłam bardzo ciekawa, jak temat zostanie przedstawiony w książce o charakterze raczej popularno-naukowym, przeznaczonej dla szerokiego grona odbiorów. Nie zawiodłam się!
Uważam, że pozycja ta jest wspaniała! Powodów do takiej oceny jest wiele, zacznę jednak od poruszanej tematyki. Książka podzielona jest na sześć rozdziałów, moim ulubionym okazał się rozdział drugi „Język - miejsce dla wszystkich”. Autor porusza w nim m.in. problem inkluzywności języka, który obejmuje tematy takie jak: feminatywy, zaimki i formy fleksyjne osób niebinarnych oraz nazewnictwo osób LGBTQ+, niepełnosprawnych czy też chorych. W owym rozdziale poświęcono również uwagę wulgaryzmom związanym z nazewnictwem ciała oraz językowi młodzieżowemu. Pojawienie się takiej tematyki ucieszyło mnie nie tylko dlatego, że wiedza ta staje się coraz bardziej powszechna, lecz również ze względu na zwrócenie uwagi na ładunek emocjonalny jaki niosą za sobą poszczególne słowa oraz podkreślenie tego, że język ma służyć nam, a nie my językowi!
Drugą kwestią, która przyczyniła się do tak pozytywnej oceny, jest styl, w jakim książka ta została napisana. Jest on lekki i swobodny, co nie odbiera treści wiarygodności. Co jednak najważniejsze to to, że język, którym posługuje się autor, jest przystępny dla szerokiego grona czytelników. Wszelka terminologia naukowa ma swoje wyjaśnienie na marginesie, a do zrozumienia treści nie potrzeba dużego zaplecza wiedzy, wystarczy ciekawość! Ponadto książka wzbogacona jest o wiele ciekawostek, które urozmaicą już i tak intrygującą lekturę.
Mimo że nie jestem zwolenniczką ogólnego skracania dystansu między nadawcą a adresatem (no halo, przecież nie jesteśmy na ty!), w tym wypadku rozumiem zastosowanie takiego rozwiązania. Bezpośrednie zwroty do odbiorcy mogą sprawiać wrażenie budowania relacji między narratorem a czytelnikiem. Eliminują one również uczucie hierarchizacji (na zasadzie nauczyciel – uczeń), a co za tym idzie, zapewniają poczucie równości.
Muszę również zwrócić uwagę na samo wydanie! Autorem rysunków jest Tadeusz Marek, dodają one pewnego uroku i zapewne przykują uwagę młodszych czytelników. Treść uzupełniona jest tabelami, które pomagają lepiej zrozumieć poruszane problemy. Na samym końcu znajduje się także spis poradni językowych, do których warto zajrzeć w momentach zwątpienia.
Forma wskazuje raczej na to, że jest to tytuł kierowany do starszych dzieci i nastolatków, uważam jednak, że lektura zaciekawi większość osób, które chociaż w jakimś stopniu ciekawi język (zarówno mówiony, jak i pisany). Uważam też, że książka mogłaby posłużyć jako materiał w szkołach, gdyż porusza intrygujące tematy w sposób łatwy do przyswojenia. Cieszę się, że taka pozycja powstała i szczerze polecam jej lekturę!