Z okładki patrzy na mnie starszy facet, ubrany w wymiętą, za duża koszulę i spodnie, które ma podciągnięte zdecydowanie na wysoko. Jego wyraz twarzy zdradza znudzenie i lekkie zobojętnienie. Możnaby pomyśleć, że żulek, a tymczasem ten facet, to Michel Houellebecq, jeden z najinteligentniejszych i najbardziej oczytanych współczesnych pisarzy. Nazywany kontrowersyjnym i obrazoburczym, zebrał w jednym tomie teksty i wywiady, które powstawały od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku do roku dwa tysiące ósmego. Ale ci, którzy spodziewali się po tym zbiorze tekstów ostrych, prześmiewczych czy dyskusyjnych, chyba się zawiodą. Dlaczego? Ponieważ ten kontrowersyjny i obrazoburczy pisarz jawi się w nich przede wszystkim jako bardzo inteligentny, skromny, świadomy tego, co pisze twórca.
W tej książce jest wszystko – wywiady, recenzje książek i filmów, felietony, paszkwile na temat innych literatów etc. Houellebecq jest prawdziwym człowiekiem renesansu, interesującym się nie tylko prozą i poezją, ale i agronomią, fizyką, filozofią. Ilość tematów, które porusza i sposób, w jaki je wyczerpuje wbija w krzesło i sprawia, że każdy z tych tekstów chce się czytać non stop.
Interwencje 2 to świetnie skomponowany zbiór, ułożony zresztą przez samego Houellebecqa, pokazujący całe spektrum jego zainteresowań i możliwości. Zaczyna się dość mocno, bowiem Francuz nie szczędzi słów krytyki koledze po fachu, pisząc na przykład „Jeśli Jacques Prévert jest złym poetą, to przede wszystkim dlatego, że jego wizja świata jest płaska, powierzchowna i fałszywa. Była fałszywa już w jego czasach; dzisiaj jej nicość ujawnia się w pełnej krasie i to do tego stopnia, że cała jego twórczość wygląda na rozwijanie jednego gigantycznego frazesu.” I o ile wyimek z całego tesktu może się wydawać, delikatnie rzecz ujmując, odważny, to już po lekturze całości można dojść do wniosku, że artysta nie tylko pozwala sobie na brawurowe stwierdzenia, ale też jest w stanie w sposób bardzo umiejętny i przekonujący obronić swoje stanowisko. Podobnie sprawy się mają przy okazji jego pracy na temat feministek, która zaczyna się zdaniem „Osobiście feministki zawsze uważałem za sympatyczne idiotki, zasadniczo niegroźne, które niestety stały się niebezpieczne przez swój rozbrajający brak przytomności umysłu”. Zdanie samo w sobie jest rzecz jasna obraźliwe, ale jeśli weźmie się pod uwagę rozwinięcie tej myśli, czyli krytykę jednej książki, w której Francuz zauważa dość sporo błędów logicznych, wydźwięk tego stwierdzenia się nieco zmienia. Nie mam tu zamiaru bronić tego rodzaju sformułowan, ani ich nie pochwalam, ale chcę zaznaczyć, jak inne w odbiorze stają się te teskty, gdy się je poznaje w całości. I to jest największa zaleta tego zbioru.
Jednak nie tylko takie wpisy można znaleźć w tej książce. I całe szczęście, ponieważ Houellebecq jest świetnym znawcą kina, jego prace krytyczne są wyśmienite. Dodatkowo, niezwykle ciekawe jest to, co pisał o współczesnej literaturze – według niego jedynie science-fiction zasługuje obecnie na jakąkolwiek uwagę. Ten facet jest też kimś, kto w wywiady wplata cytowane z pamięci urywki z Kanta, jest w stanie rozmawiać na tematy związane z filozofią i etyką, by za chwilę wspomnieć coś o agronomii lub zacząć temat fizyki kwantowej.
Jednoczeście, co widać szczególnie w zamieszczonych w Interwencjach 2 wywiadach, Houellebecq potrafi przyznać się do błędu, gdy okazuje się, że powiedział czy napisał coś, co wywołało oburzenie, a czego mógł łatwo uniknąć, gdyby zdecydował się na inny dobór słów. Ponadto, pisarz niekiedy przyznaje otwarcie, że reakcje ludzi na pewne stwierdzenia, które wyszły spod jego pióra, go zaskoczyły. Wzmianki o islamistach, które były cytowane właściwie wszędzie, to tak naprawdę jedno zdanie z książki, która tak naprawdę była o związku dwójki ludzi.
Książek Michela Houellebecqa nie trzeba lubić, nie trzeba też zgadzać się z poglądami pisarza. Ale ten zbiór, Interwencje 2, należy znać. Każdy, kto chce się nazywa człowiekem wykształconym czy humanistą powinien przeczytać go przynajmniej raz.