Iksowie. György Spiró. W.A.B 2013
Nie lubię chodzić do teatru i na palcach jednej ręki zliczę przedstawienia, na których zdarzyło mi się być. Z czego to się bierze? Cóż, na ową niechęć składają się tak naprawdę dwa czynniki. Po pierwsze: brak wyobraźni. Ja najzwyczajniej w świecie nie potrafię na czas oglądania sztuki uznać, że Romeo to Romeo, a nie wyłącznie aktor odgrywający rolę słynnego kochanka. Co ciekawe, z filmami tak nie mam, co może oznaczać wyłącznie, że telewizja już dawno zabiła we mnie to, co właśnie potrzebne do właściwego obcowania z teatrem. Druga kwestia: w telenoweli zawsze zdarzy się paru amatorów z castingu, którzy w głębokim poważaniu mają produkcję, w której grają, a tak naprawdę interesuje ich wyłącznie kasa i chwilowa popularność. W teatrze jest inaczej. Tam trafiają przede wszystkim ludzie kochający to, co robią, w pełni zaangażowani i gotowi do poświęceń. Dla kogo ktoś taki będzie dawać z siebie na scenie wszystko? Dla publiczności. W tym – gdybym się wybrał – i dla mnie. A ja tych starań najprawdopodobniej nie doceniłbym. Zrobiło by mi się zaraz głupio, na dodatek własne uczucia zaraz przerzuciłbym na wszystkich widzów i tak w głowie powstałby mi następujący obraz:
Aktor robi co może, stara się jak nigdy, a MY to mamy gdzieś.
O dziwo, w „Iksach” Györgya Spiró znalazłem potwierdzenie tego, iż te moje dziwactwa nie są znowu takie bezpodstawne. Powieść ta bowiem jak żadna ukazuje nie tylko środowisko aktorskie w początkach XIX wieku, ale także niezwykłe oddanie tych, którzy tworzyli ówczesny teatr. Wyobraźcie sobie następującą rzecz: początek prób do nowego, wcześniej nigdy nie granego przedstawienia. Pierwsza scena i już długie, prawie dwugodzinne kłótnie. O co? O detale na które nikt z nas przenigdy nie zwróciłby uwagi. Nawet postać epizodyczna musi posiadać swoją historię, każde najbardziej banalne zachowanie występującej w sztuce postaci grane powinno mieć swoje logiczne wytłumaczenie. Doprawdy, opisy aktorskich zmagań są pasjonujące. A przecież to tylko jeden z elementów składających się na „Iksów”.
Dlaczego o burzliwych czasach, w kilkanaście lat po utraceniu przez Polskę niepodległości, opowiadać przez pryzmat Teatru Narodowego?
Gdyż wszystko jest grą. Ministrowie, politycy, członkowie tajnych stowarzyszeń – wszyscy oni nie robią niczego innego jak właśnie grają, a poprzez ową grę próbują nadawać własnemu istnieniu pozory większego znaczenia. O Polskę się nie walczy z miłości, lecz dlatego, gdyż po prostu takie przypadły poszczególnym uczestnikom historycznej zawieruchy role. W tym świecie nie ma miejsca na szczerość, a za największego spośród kłamców należy uznać głównego bohatera „Iksów”, Wojciecha Bogusławskiego – człowieka bez zasad moralnych, intryganta, megalomana, konformisty i niekwestionowanej legendy teatru.
Jest w „Iksach” taka genialna scena: Bogusławski – przeżywający akurat nienajlepsze chwile w życiu – spaceruje po ogrodzie z wielką aktorką dramatyczną Ledóchowską. Kobieta w pewnej chwili popatruje na swego mistrza i z prawdziwym zachwytem dostrzega, jak Bogusławski wspaniale odgrywa rolę zmęczonego i przybitego staruszka. I tylko czytelnik wie, iż Ledóchowska się myli, albowiem to ten jeden jedyny moment, gdy maska opada i prawda o Bogusławskim ukazuje się w pełnej krasie.
Doprawdy, smutny obraz kreśli Spiró w swej powieści. Bohaterski naród, przez tyle lat broniący wspomnienia o utraconej ojczyźnie, tu jawi się wyłącznie jako publiczność, oszukiwana i wodzona przez aktorów i autorów sztuki za nos.
Dlaczego więc uczestniczyć w takim przedstawieniu? By choć na chwilę oderwać się od dnia codziennego, w wielkim dziele „Odzyskać naszą Polskę ” odnaleźć cień nadziei. I nawet jeśli jakieś wydarzenie poruszy tłumy, które wyjdą na ulicę, szybko okazuje się, iż rewolucyjny zapał błyskawicznie ulatnia się, a ci którzy jeszcze przed chwilą gotowi byli umierać za sprawę, w milczeniu wracają do swoich domów, rodzin i pracy. Dlaczego „Iksowie” to powieść wielka? To fascynujące spojrzenie kogoś z zewnątrz na sprawy ważne dla każdego interesującego się tematyką narodową i historyczną Polaka. Dyskusje między bohaterami książki Spiró, podejmowane przez nich problemy i sposób ich ukazania, a także tytaniczna praca włożona w to, by odtworzyć tamten okres – to wszystko musi budzić uznanie. Można z wizją kreowaną przez Węgra się nie zgadzać, ale najważniejsze jest to, iż „Iksowie” pobudzają umysł i wyobraźnie, zmuszają do refleksji i dyskusji.
Absolutna rewelacja. Absolutne mistrzostwo. Absolutnie polecam. Michał Smyk