Ostatnimi czasy rynek księgarski został zalany poradnikami serwującymi importowane, a przez to egzotycznie brzmiące koncepty na długie i szczęśliwe życie. Z Danii przybyło hygge, ze Szwecji powściągliwe lagom. Nawet Polacy porwali się na zapisanie swojego przepisu na pomyślność w postaci książki o tytule Jakoś to będzie. Szczęście po polsku. No cóż, jaki kraj…
Swoją filozofię szczęścia opracowali też Japończycy. Nazwali ją ikigai (生き甲斐), co w wolnym tłumaczeniu znaczy „powód do życia”. W niewielkiej książeczce Ikigai. Japońska sztuka szczęścia Ken’ichirō Mogi – słynny, tokijski neurobiolog i ekspert w Sony Computer Science Laboratories, opracował holistycznie pięć filarów tego niesamowitego konceptu.
Po „ścisłowcu”, jakim bez wątpienia jest Mogi, można by się spodziewać mało wyrafinowanego, niezbyt literackiego języka. Nic z tych rzeczy. Poradniki Japończyka są przetłumaczone na dwadzieścia języków i niezwykle popularne na całym świecie. Autor jest prawdziwym językowym Mistrzem Zen. Rozdziały są krótkie i bardzo konkretne. Przytaczane historie przypominają bardziej mitologiczne przypowieści niż studia przypadków ze współczesnej Japonii. W zwięzłych anegdotach poznajemy recepty na udane życie restauratora sushi, handlarza tuńczyków, właściciela whisky baru czy autora japońskich animacji. Są to historie niezwykłe w swej zwykłości, przepełnione wszystkimi naszymi wyobrażeniami na temat minimalistycznej i pięknej estetyki Japonii. W książce nie brakuje odwołań kulturowych – w zasadzie jest to wspaniały przewodnik po obyczajowości i tradycji Kraju Kwitnącej Wiśni. Autor przenosi nas na arenę zawodów sumo, do wnętrza shintoistycznej świątyni Eihei-ji, albo do aromatycznego pawilonu herbacianego. Perełka dla japonistów i miłośników Dalekiego Wschodu.
Ikigai jest proste jak żuraw z orgiami ;) i piękne jak upstrzone chryzantemami kimono. Poważnie. To filozofia bliska zen, ale ubrana w praktyczny, codzienny wymiar. Uczy celebrowania drobiazgów i poszukiwania harmonii. Sama lektura książki doskonale oddaje ducha konceptu. Sprawia przyjemność swoją lekkością, prawdziwością i prostotą. Polskie wydanie wpisuje się w estetyczne trendy minimalizmu. Miękka oprawa, oszczędna kolorystyka i charakterystyczny motyw hōkime (箒目) na okładce – kolistego wzoru tworzonego na piasku w buddyjskich ogrodach zen (karesansui, 枯山水). Po prostu ładne.
Fanem poradników nie jestem. Wszelkie „złote rady” na udane życie pełne sukcesów omijam szerokim łukiem. Ikigai przyjmuję w całości. Zwłaszcza to, w wydaniu Kena Mogiego, które dalece odbiega od moralizatorskiego, poradnikowego pouczania. To bardziej zbiór kolorowych odłamków, wciągających opowieści, które tworzą oryginalną mozaikę radości, pasji, trwałości i medytacji. Autor nie gwarantuje, że postępowanie zgodnie z pięcioma filarami filozofii zapewni nam przysłowiowe, stuletnie życie (Ikigai zrodziło się na Okinawie, uznawanej za wyspę stulatków). Jestem za to pewien, że przeczytanie tej małej-wielkiej lektury dostarczy nam paru chwil orientalnej, wysokiej jakości.