Jeśli szukacie książki, która zajmie wam praktycznie całe jesienne i zimowe wieczory, to śpieszę z nowiną, że Wydawnictwo MG przygotowało dla swoich fanów nowe wydanie powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Muszę jednak lojalnie uprzedzić, że jest to dość ,,opasła” pozycja zamknięta w dwóch tomach. Wszak czas trwania utworu to aż 23 lata, a akcja rozgrywa się po trosze w Marsylii, Paryżu, Rzymie czy na wyspie Monte Christo. Warto zaznaczyć, że powieść powstała we współpracy z historykiem i publikowana była początkowo w odcinkach. Pewnie stąd obecne jej rozmiary.
Od samego początku Dumas wprowadza nas w tajemniczy i nieco pokrętny świat donosów i wzajemnej niechęci. Od pierwszych stron poznajemy młodego, niespełna dwudziestoletniego Edmunda Dantesa – marynarza, który ma wszystko, czego w życiu można pragnąć. Jest zaręczony z ukochaną kobietą, a dzięki swojemu spokojnemu charakterowi i usposobieniu wkrótce czeka go awans. Niestety, tak jak w prawdziwym życiu, nie brakuje osób, które za wszelką cenę nie chcą do tego doprowadzić. Zarzucony zostaje mu bonapartyzm (przypomnijmy, że akcja rozpoczyna się wtedy, kiedy cesarz Napoleon przebywa na Elbie) i ostatecznie kończy w lochach, tracąc nadzieję na szczęśliwe życie z ukochaną. Po czternastu latach spędzonych za kratami, dzięki sprytowi, bohaterowie udaje się uciec. To przez jego pokorę dowiaduje się o skarbie ukrytym na wyspie Monte Christo. Zbieg okoliczności i wiara we własne siły sprawiają, że Dantes dociera do wspomnianej wyspy, odnajduje skarb, zyskuje bogactwo i staje się niejako tytułowym hrabią. Dodatkowo zyskuje pewność, co do powodu swojego uwięzienia. Oliwy do ognia dolewa fakt, że donosiciel ożenił się z jego ukochaną i cieszy się ogromnym majątkiem i tytułami. To właśnie w tym momencie mężczyzna zaczyna czuć się szczególnie oszukany, a jego dalsze losy zaczynają być zdeterminowane żądzą zemsty i odwetu za to, czego doświadczył.
Hrabia Monte Christo to nie tylko największe dzieło Dumasa, ale przede wszystkim powieść, która przyniosła mu sławę, rzesze fanów i spore wynagrodzenie finansowe. Mogłabym przytoczyć taką ciekawostkę, że Dumas za pieniądze uzyskane z książki wybudował willę i zaprojektował ją dokładnie tak, jak hrabia Monte Christo. To jedynie pokazuje, że autor żył swoją powieścią, uwierzył w nią, w postać przez siebie wykreowaną i pragnął, aby czytelnicy na całym świecie również w nią uwierzyli. Ale dość ciekawostek, czas skupić się tylko na tekście.
Od razu muszę zaznaczyć, że pomimo wielu przygód, książka nie jest prosta do czytania. Z jednej strony wynika to z języka, zresztą bardzo pięknego, którego używa Dumas. Z drugiej strony wymagającym jest zabranie się za dwa potężne tomiszcza, ale obiecuję, że jeśli już ktoś zdecyduje się na tę przygodę, to będzie chciał do niej wracać codziennie. Pomimo wielości wątków i postaci, to Hrabia Monte Christo wyróżnia się świetną kreacją bohatera. Nie mogę znaleźć nawet w swojej głowie tytułu lub postaci, która tak bardzo wpłynęłaby na mnie jako na czytelnika. Hrabia kreowany jest na człowieka, któremu z jednej strony wszystko przychodzi bardzo łatwo. Jednak kiedy traci to, co najcenniejsze, nie załamuje się. Nawet o tym nie próbuje myśleć, tylko za wszelką cenę dąży do tego, co założył sobie na początku – a motorem napędowym jego działania jest niestety zemsta. Jest to człowiek, który działa, jakby został nakręcony. Z jednej strony czuje się do niego niezwykłą sympatię, z drugiej przez całą książkę czytelnik zastanawia się, czy faktycznie tak można postępować? Czy trudności życiowe obligują nas i tłumaczą nasze postępowanie? Wydaje mi się, że w kreacji postaci czuć ducha autora. To zawsze jest widoczne, kiedy ten, co tworzy lubi swojego bohatera, a może nawet kreuje go na swój obraz i podobieństwo? Jednak to pozostaje tylko w sferze moich domysłów.
Co ciekawe, żaden z pozostałych bohaterów nie został wykreowany nawet w sposób tak bardzo niejednoznaczny i zaskakujący. A nadmienię, że są to też ciekawe postacie z interesującym rysem psychologicznym. Jednak nic nie zajmuje głowy czytelnika w tak dużym stopniu jak sama tytułowa postać. Muszę też dodać, że bardzo ciekawym było dla mnie rozwiązanie Dumasa, który w bardzo prosty sposób pokazał przejście Christo ze stanu niższego do klasy arystokracji. Z jednej strony niemożliwe, a jednak.
O tej klasyce mogłabym pisać bardzo, bardzo długo, ale chyba nie jest to potrzebne. Najważniejsza rzecz, która tu musi wybrzmieć to fakt, że każdy znawca literatury musi, po prostu musi znać Hrabiego Monte Christo. Jest to książka długa i miejscami trudna, zawiła w swojej fabule, ale zdecydowanie warta polecenia, uwagi i przeczytania. Uważam, że moje czytelnictwo było niekompletne do czasu tej lekturyo. Jest niewiele książek, które wpływają na nasz rozwój czytelniczy, a propozycja i klasyka Dumasa zdecydowanie do nich należy.