Grota to kontynuacja serii kryminalnej z detektywem Samborem Malczewskim.
Gdy w runowskim lesie nieopodal Czarciej Groty, znalezione zostają poćwiartowane szczątki czternastoletniego chłopca, pojawiają się głosy, że to sprawka słowiańskiego demona Strzygi, który raz do roku wychodzi z ukrycia i poluje na ludzi...
„Na świecie istnieje tylko jeden gatunek potwora. To człowiek”.
Autor w jednej historii połączył szokującą zbrodnię, ciekawe śledztwo, lokalny folklor, rozbudowaną warstwę obyczajową, nadając całości niesamowitego pulsującego niepokojem klimatu. Osobiście uwielbiam wszelkie nawiązania do naszych słowiańskich bóstw, podań i legend, dlatego, gdy i w tym tomie pojawiły się takowe, z radości zacierałam ręce. W pierwszej części pt. Polana prym wiedzie Borowy — duch ścigający myśliwych i pilnujący porządku w lesie, tutaj jest to żądna krwi Strzyga. Kreacja psychologiczna postaci jest bez zarzutu, a Sambor należy do czołówki moich literackich 'kraszy'.
Moss potrafi utrzymać ciekawość czytelnika, zaskakując go nagłymi zwrotami akcji i odpowiednio stopniując napięcie. Rzetelne i niebywale interesujące śledztwo ujawnia brudne, przerażające i obrzydliwe tajemnice mieszkańców wsi. Pojawia się dość wstrząsający wątek molestowania córki przez ojca — o tym koszmarze, który okazuje się trwać latami, wiedzieli wszyscy i nikt nawet palcem nie kiwnął. Grząski, mroczny, odrobinę klaustrofobiczny klimat zamkniętej, przesyconej przesądami lokalnej społeczności, sprawia, że włos nie raz zjeży się nam na głowie.
Zło ma się tutaj całkiem nieźle.