"Rafael uwielbia rozmawiać z obcymi ludźmi, pełen zapału, by zmienić ich w nieobcych. Gdyby tylko mógł, zamieniłby wszystkich ludzi na świecie w nieobcych"
Czynienie świata bardziej nam znanym, by tak nie przerażał...
Utkana z bólu, miłości, szaleństwa, straty, okrucieństwa, czułości i prób kochania powieść Dawida Grosmana – Gdyby Nina wiedziała to dla mnie książka mijającego roku. Wydarzenia, na które bohaterowie reagują odpowiedziami traumatyczymi, nie są w stanie pomieścić się w moim umyśle ani sercu. Chciałabym ich wszystkich objąć i posiedzieć z nimi w milczeniu. Gili, Nina i Wera – trzy pokolenia kobiet, które uczą się miłości, mimo iż to, co przeżywają, nie pozwala w nią wierzyć. I mężczyźni, ci wszyscy piękni mężczyźni, którzy są tak blisko tych ich historii i dają nadzieję na sens.
Dokąd sięga wybaczenie? Jak głęboko poszukujemy przyczyn swoich utknięć i czy dotknięcie ich może przynieść ukojenie? Czym jest zdrada i lojalność? Pytania pojawiają się podczas czytania jedno za drugim. Stoją dumne jak Wera, bezczelne jak Nina i rozdarte jak Gili i domagają się odpowiedzi. I słychać ich szepty, które są o tym, czy pojednanie to jedyna droga, i którędy może do naszych serc wędrować bliskość. Nie ma tu podziału na dobro i zło, wszyscy ranią i obdarzają, próbując tkać z porwanych przez historię, losy i wybory nici pledy, którymi chcą okrywać się nawzajem.
Prawdziwe dzieło słowa i głębi!