To moje drugie spotkanie z autorką i uczciwie przyznaję, że z książki na książkę zaczyna być coraz lepiej i coraz poprawniej, aczkolwiek pióro Magdaleny Majcher musi nabrać jeszcze nieco rozpędu, a jej książki należy doszlifować, tym bardziej, że potencjał w autorce drzemie ogromny. Szkoda byłoby marnować tego, co oferuje, oraz co może jeszcze przygotować dla czytelników.
Dopiero przy Finalistce dowiedziałam się, iż autorka czerpie inspiracje z wydarzeń rzeczywistych. Sprawa finalistki tytułu Miss Polski, a kolejno pretendentki do innych znaczących tytułów, odbiła się głośnym echem w latach '90. Zapewne niektórzy z nas, a na pewno nasi rodzice, pamiętają o tej szeroko komentowanej sprawie. Dla chętnego przyjrzenia się bliżej tej historii na początek nada się właśnie najnowsza książka Magdaleny Majcher, a kolejno zapoznanie się z faktami z tamtych wydarzeń, choć należy przyznać, że autorka zrobiła solidny rekonesans w temacie stalkingu czy posiadania psychofana.
Historia Agaty – prostej, skromnej dziewczyny wkraczającej w dorosłość, której uroda mogła być przepustką do świetlanej przyszłości, jak i stać się przekleństwem, mrozi krew w żyłach. Autorka ubrała w powieść wydarzenia z lat 1991–1996, a ja w tej historii przepadłam. Nie może być jednak idealnie; brak mi wspomnianego wcześniej szlifu w fabule, silniejszych emocji, nieidealnych bohaterów, nieprzerysowanych dialogów, brak mi po prostu tej ciężkiej do określenia czy wyłapania głębi w historii, która od początku do końca trzymałaby emocje na równym poziomie. A Finalistka to po prostu dość dobra książka, ale jestem pewna, że autorkę stać na jeszcze więcej.