Poruszająca, piękna, szczera i odważna – tak w kilku słowach mogę opisać powieść graficzną Fale, autorstwa ilustratora AJ Dungo. “Obiecaj, że opowiesz naszą historię” – na łamach swojej książki spełnił ostatnią wolę ukochanej.
Fale na półkach księgarń pojawiły się nakładem wydawnictwa Marginesy. Historia przedstawiona na kartach powieści toczy się dwutorowo i ma to odzwierciedlenie w samej treści. Twórca Fal zadbał o to, by wyraźnie zaznaczyć granicę pomiędzy tym co “teraz” (kartki w odcieniach koloru morskiego), a tym co było kiedyś (kartki w odcieniach koloru brązowego). Zanim przejdę do historii, chciałam zauważyć, że ilustracje stworzone przez AJ Dungo są wyjątkowe. Autor dba o klarowne przedstawienie treści, do każdego rysunku podchodzi z ogromną starannością, czaruje kreską. Podczas lektury zwróćcie uwagę na detale, poświęćcie uwagę grafikom, które bez wątpienia nadają całego klimatu tej przepięknej opowieści.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że głównym bohaterem jest para, która została poddana ostatniej, najmocniejszej i najboleśniejszej próbie. Narratorem jest sam autor, który w sposób stonowany wyrzuca z siebie każde bolesne przeżycie, próbując pogodzić się ze stratą ukochanej. Jest także Kristen, chora na raka dziewczyna, która nie tylko musiała pogodzić się z utratą nogi, ale w niedługim czasie także z tym, że umiera. Oboje cierpią na swój sposób. Zagłębiając się w treść, dosłownie czujemy wiążące ich uczucie. Początki znajomości nie były łatwe, jednak po tym jak wreszcie się udało czekał ich równie piękny co krótki czas razem.
Drugim wątkiem przeplatajacym się w książce jest historia surfingu przedstawiona od samych podstaw. Autor zabiera nas w niejako sentymentalną podróż, która nie tylko ukazuje nam początki tego zjawiska, ale również przedstawia historię jego prekursorów – Duke’a Kahanamoku oraz Toma Blake’a. Autor opisuje pierwsze kroki surfingu oraz jego dalszy rozwój i wpływ, jaki ma na zwykłych ludzi. Sam również jest zauroczony tym sportem, wraz z Kristen spędzał na desce czas. Po jej odejściu zostały tylko smutek i tytułowe fale...
Jak nietrudno się domyślić, te dwa główne wątki dość mocno się ze sobą splatają, tworząc przepiękną historię o życiu i śmierci, miłości i żalu, szczęściu i smutku. W Falach autor niejako rozlicza się z bólem po stracie ukochanej. Na jej łamach pokazuje nam, jak surfing pomógł mu z pogodzeniem się z losem. Książka to także spełnienie obietnicy, jaką złożył Kristen. Zrealizował dane jej słowo w najlepszy z możliwych sposobów. Na kartach powieści dał wyraz miłości do surfingu, którą wraz z nią dzielił.
Chociaż wiemy jak to się skończy, zakończenie i tak bardzo boli. Razem z autorem musimy pogodzić się z żalem i stratą. Nawet jeśli nie chcemy, to i tak po lekturze bardzo trudno się otrząsnąć. Początkowo myślałam, że komiks będzie czytać się łatwo i przyjemnie. Wcale tak nie było. Do tej pory mam w pamięci kilka scen, które ścisnęły mi gardło. Nie spodziewałam się, że akurat historia zaprezentowana w ten sposób wywoła we mnie aż takie emocje. Myślę, że to przez krótkie zdania, które z wielką precyzją przekazują wszystko to, co autor w danym momencie czuł. Wchłonęłam więc wszystko jak gąbka.
Fale to jedna z tych historii, o której będzie trudno zapomnieć. Pogodzenie się z żalem i pustką dla każdego przebiega inaczej. AJ Dungo pokazał, że można to zrobić chociaż nie będzie to proste. Jest to jednak możliwe gdy znajdziemy swoje lekarstwo. Dla niego był to właśnie surfing.