Z ogromną przyjemnością już po raz piąty spotykam się z Emmą i Wiolettą – siostrami, tancerkami. Nie mogłam się doczekać ich tanecznych sukcesów i spektakularnych występów. Tym razem jednak wraz z bohaterkami udajemy się do Bretanii, gdzie rodzina dziewcząt spędza czas u znajomych rodziców. Pech chce, że w domu oprócz wujostwa, zamieszkują dwaj nieopieszali nastolatkowie, którzy za każdym razem kpią z tancerek. Dopiero wspólnie spędzony czas, a także szczere rozmowy pozwolą spojrzeć nawzajem na siebie zupełnie z innej strony. Co więcej, dziewczyny odpoczywają od tańca i wreszcie mogą z odległego miejsca spojrzeć na swoje taneczne sukcesy, marzenia i swoją pracę, a także zastanowić się nad tym, co jest najważniejsze.
W tej części uwagę zwraca na siebie jeszcze inna bohaterka, a mianowicie mama dziewcząt. Przypomina sobie lata młodości, swoją pierwszą młodzieńczą miłość. Do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie, a także proza życia i znów zaczyna się zastanawiać, kim jest, do czego dąży i czy może czuć się spełniona. Oliwy do ognia dolewa jej mąż, który niczego nie dostrzega i uważa, że przecież niczego nie trzeba zmieniać. To sytuacja wprost z wielu małżeństw, dlatego w tej części to dorośli i ich dojrzałe problemy zwracają na siebie największą uwagę. To jednak niezwykle cenne w historii dla nastolatków, ponieważ kiedyś ci młodzi ludzie również będą musieli się zmierzyć z dojrzałymi problemami.
Autorzy Emmy i Wioletty jak zawsze nie zawiedli. Kolejny raz stworzyli historię, która pokazuje problemy współczesnych nastolatków, ale także ich rodziców i najbliższych. Do tego wszystkiego mamy piękne obrazki, niezwykle spokojne, o ciepłych barwach. Wciąż i niezmiennie jestem fanką serii i polecam ją każdemu. Zwłaszcza, że jest to komiks, które są zupełnie innym tekstem niż zwykła proza. Sięgajcie po nią i czytajcie, oglądajcie i tak, jak ja śledźcie z zapartym tchem, co też wydarzy się znów u dziewczyn.