Rzadko się zdarza, żeby porównywanie nowo wydanej książki do takiej, która już od jakiegoś czasu na rynku funkcjonuje, było trafne. Jednak w przypadku najnowszej powieści Janice Y. K. Lee, zestawianej z Wielkimi kłamstewkami, stawianie tych dwóch historii w jednej linii ma sens.
Emigrantki to druga książka w dorobku pisarki. Po bardzo dobrze przyjętej Nauczycielce muzyki, przyszedł czas na równie ciekawą i dobrze napisaną powieść. Emigrantki opisują losy trzech kobiet mieszkających w Hong Kongu. Mercy, która po ukończeniu Uniwersytetu Columbia nie potrafi się odnaleźć w „dojrzałej” rzeczywistości, stanąć na nogi i wydorośleć; Margaret, piękną i dostojną żonę i matkę, która stara się jakoś sobie poradzić z niewyobrażalną traumą i Hillary, dobiegającą czterdziestki kobietę, która za wszelką cenę stara się zajść w ciążę z mężem, który jest właściwie bardziej współlokatorem, niż partnerem. Wszystkie trzy kobiety usiłują poradzić sobie z życiem i w życiu, w mieście, które nie jest ich domem.
Margaret i Hillary to żony, które w imię awansu mężów w pracy, przeniosły się razem z nimi, całą rodziną i dobytkiem do miasta, które nie przypomina ich amerykańskiej rzeczywistości. Kobiety tworzą swego rodzaju enklawę razem z wieloma innymi, im podobnymi, spotykają się regularnie, zajmują się działalnością dobroczynną, wyprawiają dzieci do szkół, plotkują i niekiedy śmiertelnie się nudzą. Posiadając służące, które wykonują za nie wszystkie obowiązki domowe, czują się jak goście w miejscu, które powinny nazywać swoim. Często, po kilku latach pobytu w Hong Kongu wracają do Stanów razem z rodziną, albo usiłują zbudować sobie życie na nowo, kiedy ich mężowe zostawiają je dla młodszych Azjatek.
Mercy z kolei ma korzenie koreańsko-amerykańskie, Hong Kong jest jej bliższy niż pozostałym dwóm bohaterkom, przez co fragmenty książki opowiadane z jej perspektywy stoją niekiedy w opozycji do wrażeń pozostałych kobiet. To z kolei pozwala poznać drugą stronę medalu – wrażenia osób, które znają chińskie realia i które oceniają tak samo przyjezdne Amerykanki, jak one autochtonki.
Lee z humorem opisuje hongkońskie realia, jednak jej najnowsza powieść skupia się przede wszystkim na losach trzech kobiet. Każda z nich bardzo cierpi i każda jest w swoim smutku osamotniona. Bohaterki usiłują jakoś poradzić sobie z problemami, żeby mieć siłę stawić czoła kolejnym dniom, jednak rzeczywistość je przytłacza, a problemy narastają. Na szczęście pisarka nie popada w zbędny patos czy przesadę – z każdą z kobiet można się zidentyfikować, zrozumieć ich bolączki i poczuć ich dojmujący smutek, ponieważ ich odczucia zostały odmalowane w sposób plastyczny i wiarygodny.
Jednocześnie Emigrantki to powieść o kobiecej sile i potędze solidarności. Pokazuje, że naprawdę istnieje coś takiego jak siostrzeństwo, które niekiedy pozwala przenosić góry oraz, że niezależnie od problemów, konfliktów czy napięć między kobietami, w chwili próby potrafią się one zjednoczyć, by sobie nawzajem pomóc i nieść wsparcie. Jednocześnie Lee unika zerojedynkowych rozwiązań – nie wszyscy mężczyźni z tej powieści są źli, nie każdy z nich zawodzi. To nie jest tak, że kobiety w Emigrantkach cierpią i są niezrozumiane, a mężczyźni świetnie się bawią i co rusz je opuszczają. Tak, jak Lee pokazała silne i wartościowe postaci kobiece, tak samo odmalowała męskich bohaterów swej książki.
Najnowsza książka Janice Y. K. Lee to mądra, ciekawa powieść, która udowadnia, jak dobrą pisarką jest. Emigrantki to porządnie napisana, ciekawa historia, z wielowymiarowymi bohaterami i niejednoznacznym zakończeniem. Warto po nią sięgnąć.