Więzienie to miejsce, do którego raczej nikt nie chciałby trafić. Wiąże się bowiem z karą, nauczką, ale także z ograniczeniem wolności i zmianą dotychczasowego życia. Trafiają tam groźni przestępcy, ale i tacy, którzy popełnili fatalne w swoich skutkach błędy i są ich w pełni świadomi.
Taką osobą jest Piper Kerman - autorka i bohaterka Dziewczyn z Danbury. Książka ta stanowi opis jej wspomnień oraz emocji związanych z pobytem w amerykańskim więzieniu. Jest osobistym wyznaniem, ale i pewnym rodzajem poradnika motywacyjnego dla osób, które znalazły lub mogą znaleźć się w podobnej sytuacji. Dla osób zdystansowanych od tematyki więziennej, będzie jednak przede wszystkim ciekawostką, a dla polskich czytelników - także obrazem amerykańskiego systemu karnego.
Piper bowiem poczuła na własnej skórze, co naprawdę oznacza amerykańska walka z narkotykami. Popełniła jeden poważny błąd, który zaważył na późniejszych latach jej życia. Niewinny i niewielki udział w przestępstwie doczeka się konsekwencji, lecz w najmniej oczekiwanym momencie, bo dopiero wiele lat po jego popełnieniu, gdy Piper będzie wiodła zupełnie inne, ustatkowane i dojrzałe życie. Zaskoczenie, gniew, frustracja i poczucie winy - to uczucia towarzyszące Piper po wizycie agentów federalnych w jej domu. Później ugoda z prokuratorem i przygoda z amerykańskim więziennictwem. Niby zaledwie trzynaście miesięcy, lecz system nie jest łaskawy dla skazanych. Z powodu tak rozbudowanego systemu penalnego, więzienia są zapełnione, a na swój przydział należy trochę poczekać. "Trochę" dla Piper oznaczało aż kilka lat. Czytając o tym, przypomniałam sobie film w reżyserii Spike'a Lee 25. godzina - przejmujący obraz zrezygnowanego, sfrustrowanego człowieka, który żyje w ciągłym stresie, czekając na dzień stawienia się w więzieniu. Dla Piper ten okres był znacznie dłuższy, a widmo tego, co nadejdzie, prześladował ją z każdym dniem.
Gdy w końcu trafiła do więzienia, zmianie uległo prawie wszystko - otoczenie, ludzie, a także nowe obowiązki i doświadczenia. Dzięki rodzinie, przyjaciołom, narzeczonemu, ale i osobom poznanym w więzieniu przetrwała jednak ten okres i napisała później, również przy ich wsparciu, tę książkę.
To, co w Dziewczynach... wybija się na pierwszy plan, to lekkość i dystans, z jakimi autorka opisuje wszystkie doświadczenia i ludzi, z którymi się zmierzyła. Dzięki temu, że odbyła stosunkowo krótki wyrok, a od końca kary do napisania książki minęło kilka lat, mogła spojrzeć na wszystko bardziej obiektywnym okiem i wybrać dla czytelników to, co według niej jest w tej opowieści najistotniejsze i najbardziej wartościowe. Z książki możemy dowiedzieć się nie tylko o ciekawych faktach dotyczących wyglądu więzień, rytuałów, obowiązków i innych elementów więziennego życia, lecz także poznać przejmujące historie ludzi, którym przyszło żyć w takim miejscu. Piper bowiem kładzie zdecydowany nacisk na relacje międzyludzkie, które tworzą się w tak specyficznych warunkach i na ich wpływ na przetrwanie codzienności, która wcale nie musi składać się tylko z odcieni szarości i rezygnacji. Autorka podkreśla, jacy ludzie trafiają do więzienia i jaki wpływ ono wywiera na całe ich życie. Ocenia także skuteczność i efektywność systemu więziennictwa, obnażając wszelkie jego słabości.
Książka napisana jest raczej lekko, sprawnie, bez zbędnych dłużyzn, a każdy rozdział zawiera krótki rys i sedno problemów lub sytuacji, jakie miały miejsce w Danbury. Niektóre wątki zostały potraktowane z powagą, ale nie brakuje także ciekawych lub wręcz zabawnych incydentów, które opisane są z niemałym poczuciem humoru lub ironią. Ponadto, w takim "smutnym miejscu", jak czasem pisze autorka, nie jest trudno o wzruszające momenty, ubarwiające życie rytuały czy gesty dobroci i bezinteresownej pomocy.
Więzienie dla kobiet - różnych pod każdym względem - którym przyszło nagle żyć w zamkniętej przestrzeni wspólnie z mnóstwem innych obcych osób, potrafi być uciążliwe, ale jakość życia w takim miejscu w wielkim stopniu zależy od podejścia i pozytywnych gestów, które daje się innym, gdyż prawie na pewno zwrócą się one podwójnie. I to jest najważniejsze przesłanie, jakie wydaje się, że autorka chce przekazać czytelnikom. Jest ono na tyle uniwersalne, że może trafić do osób nie tylko doświadczonych przez system więzienny, ale i takich, które muszą przetrwać inne trudne warunki. Drugim istotnym morałem płynącym z książki jest to, co jej bohaterka musiała boleśnie sobie uświadomić - wszystko ma swoje konsekwencje i warto o tym pamiętać. Niby banalne, proste, oczywiste, a jednak istotne i trudne do podważenia. Warto czasem się nad tym zastanowić, a Dziewczyny z Danbury to idealny ku temu pretekst. Dzięki Piper i jej opowieści, można bowiem zapewnić sobie rozrywkę, która i wciągnie, i skłoni do przemyśleń.
Julia Siegieńczuk