Aldo Capri – absolwent Akademii Sztuk Pięknych, a potem profesor i dziekan wydziału malarstwa w jednej z włoskich uczelni. Człowiek wielu talentów, lecz szczególnie rysunku i malarstwa, głowa licznej rodziny, a w końcu więzień obozów pracy podczas II wojny światowej. To właśnie talent malarski Capriego zapewnił mu nieco lepszy byt, być może dzięki temu przeżył pobyt, zaś relacja, jaką zapoczątkowały pierwsze święta Bożego Narodzenia z dala od rodziny i emocje z nimi związane, stała się zarzewiem powstania niniejszej książki.
W pierwszej kolejności zebrane listy, kolejno uzupełnione w rozmowach z synem, stanowią dziś osobliwy pamiętnik, pełen emocji targających stęsknionym mężem i ojcem, wzruszeń i żalu nad losem człowieka zamkniętego w obozie, ale i ogromnej pasji, która trzymała Aldego na powierzchni. Tworzył nie tylko by poprawić swój więzienny byt, tworzył, bo kochał, bo w ten sposób wyrażał swoje emocje i troski.
Książka składa się z listów do żony, jakie nigdy nie zostały wysłane, a miały swój udział w codzienności autora oraz z relacji po rzeczywistości obozowej już na wolności po wyzwoleniu przez Sowietów. Szczerze mówiąc listy wydają mi się być bardzo osobiste, naszpikowane wewnętrznymi rozterkami autora oraz tęsknotą za bliskimi, natomiast bardziej przemawia do mnie przeplatana między listami prosta narracja, jakby ukierunkowana typowo na czytelnika. Piękne wspomnienia z przeszłości, marzenia o powrocie do miejsc, których uroków autor wcześniej nie docenił należycie, realia obozu, jego dramat i przejawy dobroci, a w efekcie niecierpliwa stagnacja po wyzwoleniu i moment powrotu do domu, do bliskich.
Dziennik z Gusen to niesłychanie intymna i osobista opowieść o rozdartym wnętrzu człowieka, który chce żyć, ale życie za nic nie chce mu tego ułatwić. Przeżył, udokumentował, namalował – to świadectwo możemy czytać dzisiaj.