Dzień wyzwolenia to najnowszy zbiór opowiadań George’a Saundersa, który zasłynął fantastyczną książką Lincoln w Bardo, nagrodzoną w 2017 roku Man Booker Prize. Saunders przełamał w niej gatunki literackie, stworzył powieść eksperymentalną, która była powiewem świeżości, czymś kompletnie nowym we współczesnej literaturze. Jego opowiadania są również napisane w sposób nieprzewidywalny, w stylu, do którego trzeba się jednak przyzwyczaić. Dużo jest w nich absurdu i podszytej tragizmem groteski.
Saunders wrzuca nas do surrealistycznej rzeczywistości, w której życie zniewolonych ludzi podporządkowane jest uciesze innych. W tytułowym opowiadaniu bohaterowie dzielą się na tych przyszpilonych i nieprzyszpilonych. Ci przyszpileni do ściany odgrywają przedstawienia z historii Ameryki dla Gości. Są zniewoleni, pozbawieni wspomnień i podlegli osobom zamożnym, którym się sprzedali w zamian za spłatę, na przykład swoich długów. Trochę podobnym tematycznie opowiadaniem jest Upiór, które rozgrywa się w parku rozrywki. Również tutaj bohaterowie odgrywają scenki dla publiczności, która jednak nigdy się nie pojawia. Z kolei we Wróblu kobieta zawsze mówi to, co nikogo nie może zaskoczyć, a pewnego dnia się zakochuje i zmienia, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jej naturalny sposób bycia nie jest zbyt interesujący.
W opowiadaniach Saundersa dużo jest odniesień do polityki, ale też do współczesnego świata. Jego bohaterowie są uwięzieni w absurdach rzeczywistości, w której władzę trzymają bogaci, traktując tych słabszych i biedniejszych od siebie jak przedmioty. Mamy tu krytykę kapitalizmu, obraz wyzysku i tym samym kradzież wolności. A kradną i wyzyskują ci, którzy są wyżej postawieni w hierarchii. Jest to bardzo smutna wizja, odarta z jakiejkolwiek nadziei. Pokazuje beznadzieję świata, w którym od zawsze rządzi pieniądz.