Bardzo lubię książki wydawane przez wydawnictwo MG. Kocham klasykę. Nie mam, niestety, czasu, by wracać do ulubionych powieści, ale chętnie odkrywam te, których jeszcze nie znałam. Jeżeli dodatkowo jest to klasyka kryminału, to jestem w siódmym niebie. Drzwi z siedmioma zamkami Edgara Wallace'a pozwoliły mi udać się w daleką podróż do Londynu z początku dwudziestego wieku. Czy była to udana wyprawa?
Dick Martin to ambitny policjant pracujący w Scotland Yardzie. Postanawia zrezygnować z pracy, gdy dziedziczy pokaźny spadek. Pozostaje mu do rozwiązania jedna sprawa, która jednak zaskakująco się komplikuje. Dick będzie musiał wyruszyć w daleką podróż śladem niepokornego arystokraty. Prowadzone przez niego śledztwo niepokojąco się wydłuży, a zwłoki, które odkryje we własnym mieszkaniu, dodatkowo skomplikują i tak już niełatwe sprawy. Jakie tajemnice skrywa stara krypta? Kto mieszka w domu szalonego doktora? Co kryje się za drzwiami opatrzonymi siedmioma zamkami?
Ależ to jest historia! Kryminał w starym dobrym stylu z elementami grozy. Edgar Wallace napisał Drzwi z siedmioma zamkami w 1928 roku. Trudno uwierzyć, że ta powieść ma prawie sto lat! Zawiera wszystkie elementy, za które cenimy stare kryminały, albo mówiąc inaczej – za które ich nie lubimy.