„Dla Kolumbijczyków weneckie lustro to rzecz oczywista, zawsze tu było. Ci, którzy spoglądają w jego taflę, widzą jedynie to, co dobrze znane, iluzje potwierdzające, iż wszystko jest w jak największym porządku".
Kokaina, Pablo Escobar, slumsy i przemoc, a wszystko w rytmie cumbii. Narkopaństwo, do którego strach jechać. Taki obraz Kolumbii kreują media, ale ile jest w tym wszystkim prawdy? Jaki ten kraj jest naprawdę?
Pisarz i dziennikarz Tom Feiling przemierza Kolumbię wzdłuż i wszerz, przez slumsy Bogoty, amazońskie miasteczka, gęstą dżunglę, aż do nieprzyjaznego turystom miasteczka Mompos, w którym kręcono ekranizaję powieści Marqueza Miłość w czasach zarazy. Poznajemy rozdwojoną osobowość Kolumbii – brutalnej, żądnej zemsty i nadzwyczaj szybko rozwijającej się gospodarczo. Kraj sprzeczności i nierówności społecznych – obok siebie żyją bogacze i ludzie na skraju ubóstwa, którzy nigdy nie mają pewności, czy danego dnia zjedzą posiłek. Kolumbijska elita białych, którzy nie chodzą ulicami ze strachu, że znienacka zostanie im wepchnięty w żebra karabin, a konto bankowo zostanie opustoszone w przeciągu kilku minut.
W Drogami wokół Bogoty autor dużo miejsca poświęca FARC – Rewolucyjnym Siłom Zbrojnym Kolumbii, które przez blisko 50 lat toczyły wojnę z rządem. Feiling rozmawia z partyzantami, nie ocenia, tylko przedstawia fakty i wypowiedzi. Pomiędzy walkami, porwaniami, ale też sączeniem kolorowych drinków na rozgrzanych muzyką ulicach Bogoty, żyją w marazmie, na granicy wyginięcia, rdzenne kolumbijskie plemiona. Rozdział o Indianach Nukak jest chyba jednym z ciekawszych – o ich wierzeniach, kulturze i konfrontacji ze współczesnym, dla nich nadal obcym, światem.
Drogami do Bogoty to nie do końca reportaż, a bardziej książka podróżnicza, w której autor opisuje swoje obserwacje i przeplata je faktami historycznymi lub aktualną sytuacją gospodarczo-polityczną w Kolumbii. I chyba właśnie dlatego pozostałam po lekturze z uczuciem niedosytu. Czego zabrakło? Zanurzenia się w ten kraj, w rozmowy z miejscowymi (które się odbywają, ale w momencie rozbudzenia naszej ciekawości, urywają się i Feiling zasypuje nas ponownie informacjami historycznymi), dowiedzenia czegoś nowego, czego nie znałoby się z artykułów z gazet. Czytałam tę książkę bez większych emocji, okazała się rzeczywiście bardziej „drogami wokół”, a nie „przez” czy „w głąb”.