Robyn Gigl to prawniczka, ale i aktywistka działająca na rzecz osób LGBTQ+. Sama jest kobietą transpłciową i taką postać również kreuje w swojej książce Droga smutku. Gigl broni praw osób transpłciowych i niebinarnych w wielce niesprawiedliwym świecie jaki nas otacza, ponieważ mimo nowoczesności, szerokiego dostępu do informacji, wszem obecnej wolności, takie osoby nie mogą swobodnie czuć się ani wolne, ani nawet bezpieczne.
W thrillerze Droga smutku przedstawia historię transpłciowej prostytutki, która zabija syna sławnego polityka. To porusza ludnością miasta oraz opinią publiczną. Do jej obrony zgłasza się Erik McCobe, bo czuje się do tego zobowiązana, nie może tej sprawy zostawić i po prostu przejść obok niej spokojnie. To dlatego, że są podobne, obie są transpłciowe. Szybko okazuje się, że historia ma drugie dno i jest ściśle powiązana z innymi morderstwami.
Powieść sama w sobie może nie jest mocno skomplikowana, jest ciekawa i zagadkowa, ale nie porywa od pierwszych stron i nie ciągnie nas w tajemnice z dreszczykiem. Jednak bez wątpienia porusza ważne we współczesnym świecie tematy. Autorka wyraźnie pokazuje, że nie zgadza się z korupcją w polityce, gdzie władza i pieniądze są wyznacznikiem wartości człowieka. W tym świecie agresja, przemoc i dyskryminacja są na porządku dziennym, a nawet jest na to społeczne przyzwolenie. Uważam, że to dobrze, że powstają takie powieści. Musimy głośno mowić o tym, że każdy człowiek może żyć tak, jak chce, jeśli nie stwarza zagrożenia dla innych.