Jeszcze parę lat temu wydawało się, iż Grzegorz Kołodko w świadomości społecznej zapisze się przede wszystkim jako największy krytyk reform Balcerowicza. Upraszczam? Jestem w tym momencie niesprawiedliwy, w taki bezczelny sposób pisząc o byłym wicepremierze i ministrze finansów? Możliwe, lecz tak właśnie wyglądają fakty. W bardzo wielu przypadkach politycy zostają zapamiętani przez pryzmat jednej tylko sprawy lub wydarzenia. Kto dziś pamięta, że Tadeusz Mazowiecki jeszcze przez wiele lat po dymisji z funkcji premiera był aktywnym graczem sceny politycznej? Kennedy stał na czele swojego państwa w czasie największego kryzysu całego zimnowojennego okresu, zaś świat był o krok od III wojny, a mimo to w świadomości bardzo wielu osób JFK po dziś dzień egzystuje przede wszystkim jako ten prezydent, który zginął od kuli snajpera.
No tak już po prostu w życiu bywa.
Na szczęście dla pana profesora w 2008 roku doszło do potężnej katastrofy na rynkach finansowych, a tak się akurat złożyło, że Kołodko już wcześniej wspominał, że do takiego poważnego tąpnięcia faktycznie może dojść. W ten właśnie sposób Grzegorz Kołodko wyrósł z cienia znienawidzonego Balcerowicza, zyskując tytuł "tego, który przewidział światowy kryzys". Z tezami głoszonymi przez byłego wicepremiera możemy zapoznać się przede wszystkim dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka. Po "Wędrującym świecie", "Świecie na wyciągnięciu ręki" i "Dokąd zmierza świat", przyszedł czas na "Drogę do teraz", wywiad- rzekę, jaki z lewicowym politykiem przeprowadził Paweł Kozłowski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
W "Drodze do teraz" stricte prywatne wątki nie pojawiają zbyt często, co akurat należy uznać za duży plus. Jeśli sięgam po tego typu książkę, to na pewno nie po to, by dowiedzieć się, co tam za młodu wyrabiał mały Grzesiu Kołodko. Za to szkoda, że profesor rzadko sięga po anegdoty z politycznej kuchni. Partyjna polityka również jest słabo obecna na kartach "Drogi do teraz". Chętnie za to Kołodko opowiada o swojej pracy naukowej i rządowej, ocenie gospodarki PRL i krytycznego stosunku do Solidarności. Silnie akcentowany jest wątek globalizacji i wynikających z tego korzyści i zagrożeń dla Polski. Oczywiście nie zabrakło totalnej krytyki działań Leszka Balcerowicza.
Niestety, ze swojej roli niezbyt dobrze wywiązuje się profesor Kozłowski. Otóż jego stosunek do Grzegorza Kołodki jest... Cóż, niezbyt obiektywny? Nie, nie chodzi o to, by swojemu rozmówcy doskakiwać do gardła i próbować przyłapać na kłamstwie, jednak w wielu przypadkach aż się prosiło, by pan Kozłowski spróbował skonfrontować słowa Kołodki z argumentami stojącymi w sprzeczności do poglądów byłego ministra finansów. Zamiast tego mamy pełną zgodę i zachwyty nad mądrością bohatera wywiadu. Właściwie to czytelnik mógłby wysnuć wniosek, iż gdyby politycy zawsze słuchali pana Kołodki, to właśnie Polska musiałaby teraz udzielać kredytów innym państwom i wyciągać Grecję i Włochy z zapaści gospodarczej. Tak, tacy bylibyśmy wtedy bogaci.
Dla osób, które dość dobrze orientują się w meandrach polskiej polityki, zaskoczeniem nie będzie dość specyficzne podejście profesora Kołodki do własnej osoby. Reszta z was musi zaś wiedzieć, że największą miłością były wicepremiera obdarzył samego siebie. Tak, Grzegorz Kołodko kocha przede wszystkim Grzegorza Kołodkę i obcowanie z "Drogą do teraz" nie pozostawia co do tego cienia wątpliwości. Wspominam o tym dlatego, iż w jakimś stopniu co bardziej wrażliwym osobom może to utrudnić lekturę. Biorąc jednak pod uwagę, iż w wywiadzie-rzece z politykiem chodzi przede wszystkim o treść, uznajmy, iż jest to coś, na co można przymknąć oko.
"Drogę do teraz" warto przeczytać z dwóch powodów (a z jednego nie). Po pierwsze, jeśli ktoś nie czuje się na siłach by sięgać póki co po poważne książki ekonomiczne, to wywiad z Grzegorzem Kołodką może być niezłym wprowadzeniem do jego pozostałych pozycji. Druga sprawa wygląda tak, iż wbrew temu, co twierdzi wiele osób, lewicowa myśl jest obecnie bardzo słabo reprezentowana w głównym nurcie. Mogę się z profesorem nie zgadzać w bardzo wielu kwestiach, jednak zawsze miło dla odmiany rzucić okiem na coś, co stanowi przeciwwagę dla neoliberalnego postrzegania rzeczywistości.
A dlaczego nie warto? To wciąż tylko niezbyt obszerna książeczka, zawierająca głównie uproszczenia, gdzie interesujące tematy są tylko lekko nakreślane przez obu naukowców. Człowiek jako tako obyty z tą tematyką nie ma tu czego szukać.
Ale taki już chyba urok większości wywiadów-rzek, prawda?
Michał Smyk