Mimo tego, że Katarzyna Ryrych wydała już ponad osiemdziesiąt książek (!), to ja z twórczością autorki zetknęłam się po raz pierwszy. Bardzo lubię sięgać po literaturę dziecięcą, dlatego Draka na Antypodach musiała trafić w moje ręce. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa HarperKids.
Wakacje to czas, gdy nawet senne miejscowości zmieniają swoje oblicze. Paczka przyjaciół: Draka, Art, Kostek i Policjanna, to specjaliści od dobrej zabawy i tropienia zagadek. A tych, wbrew pozorom, nie brakuje. Co dzieje się w tajemniczym Klubie, gdzie spotykają się kobiety z miasteczka? Dokąd wieczorami chadza tata Kostka? Kim jest motocyklista w różowej kurtce? Młodzi poszukiwacze przygód nie narzekają na nudę. Lecz gdzieś podświadomie czują, że są to dla nich ostatnie takie wakacje... Czy uda im się poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania? Czy będą potrafili odnaleźć się wśród nowych, nienazwanych jeszcze uczuć?
Lato, czas beztroski i spotkań z przyjaciółmi. Intensywny, pełen zdarzeń, najeżony emocjami. Przyjaciele mieszkający w miasteczku, w którym niewiele się dzieje, budują własną rzeczywistość. Nazywają ludzi, miejsca i rzeczy swoimi specyficznymi nazwami. Kreują atmosferę magii w pozornie nieciekawym miejscu. Są dziećmi, ale wkraczają już w wiek, gdzie rodzą się nowe uczucia. Katarzyna Ryrych jest zmyślną obserwatorką. Przedstawia historię dorastających dzieci osadzoną w jakże współczesnych realiach. Dostosowuje opowieść do świata jaki znają żyjące obecnie dzieci. Nie stroni od młodzieżowych słów. I umieszcza tę historię w dobie pandemii. W małym miasteczku ludzie żyją swoim własnym cyklem. Omija ich gwar i ferment wielkiego miasta. Nie mają dostępu do licznych rozrywek. Znają się, a co za tym idzie, rozmawiają ze sobą. I o sobie. Ryrych celnie portretuje małomiasteczkową społeczność, która nie jest wolna od uprzedzeń.