Czepiać się nieścisłości czy się nie czepiać? Czytając Długie beskidzkie noce Izabeli Skrzypiec-Dagnan czerpałam po prostu przyjemność z historii, która nie była ani banalna ani wyjątkowa.
Jaśminę, młodą mamę bliźniaków, dotknęła tragedia i idącą za nią depresja, ale oto pojawia się ten, który ogrzeje serce. Chciałabym kiedyś trafić na taką babską powieść, w której ten nowy okazuje się jeszcze większym draniem, niż były, jak to w życiu bywa. Tu było jednak klasycznie, jeśli chodzi o literaturę kobiecą i cierpienie zostało wynagrodzone nową miłością. Ale że ładna to miłość, to niech już będzie.
Zdecydowanym atutem jest klimat powieści, leśne spacery bohaterki naprawdę zabierały mnie w górskie knieje, a opisy jej przeżyć wewnętrznych były wiarygodne. Trochę jednak doczepię się do łączenia alkoholu z antydepresantami i lekami uspokajającymi, bo oczywiście bohaterka może robić, co chce, ale tu wydawało się to właśnie niedociągnięciem fabuły, a nie świadomym wyborem autorki, co do zachowania Jaśminy. Te drobnostki jednak nie zmniejszyły przyjemności czytania o przemianie serca i budzeniu się zaufania, które autorka przedstawiła w ciekawy sposób.
Dobra lektura na długie listopadowe wieczory.