Długi płatek morza to wciągająca, ciepła powieść, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością. Isabel Allende napisała wspaniałą historię.
Chilijska pisarka opisała historię dwóch rodzin – hiszpańskiej Dalmau i chilijskiej del Solar, która rozwija się na przestrzeni niemal całego dwudziestego wieku. Różni ich niemal wszystko, od narodowości po status społeczny, jednak pewnego dnia ich losy łączą się i pozostają splecione na dekady. Głównych bohaterów poznajemy w 1938 roku, kiedy Hiszpania targana jest trwającą już trzy lata wyniszczającą wojną domową, a świat stoi u progu drugiej wojny światowej. Rodzina Dalmau – Victor, Roser i ich mały synek, postanawiają opuścić swoją ojczyznę i na statku SS Winnipeg udać się razem z innymi uchodźcami do Chile, by tam rozpocząć nowe życie, z dala od konfliktów mających miejsce w Europie. Jeszcze nie wiedzą, że ta podróż dosłownie zmieni ich los i okaże się jedną z najważniejszych decyzji, jakie powzięli w życiu.
Długi płatek morza to przede wszystkim opowieść o ojczyźnie. O tym, że nie zawsze miejsce, w którym się urodziliśmy, staje się naszym domem, i że tożsamości narodowej możemy nabrać w miejscu, które do pewnego momentu wydawało się jedynie odległym, egzotycznym punktem na mapie. To również historia o tym, że dom powstaje w miejscu, gdzie znajdują się nasi bliscy, gdzie możemy rozwijać swoje pasje i gdzie czujemy się bezpiecznie, a niekoniecznie tam, gdzie wydano nam paszport.
Allende napisała również powieść o ludzkiej odporności, szczególnie w obliczu bezsensownego konfliktu lub wojny. Bez zbędnego patosu, ale i turpizmu pokazała, jak idiotycznie zaczynają lub kończą się niektóre starcia i jak mocno dotykają niewinnych ludzi, którzy nie angażują się w polityczne spory, nie interesują się polityką i chcą po prostu „robić swoje”. To pozwoliło jej również we wspaniały sposób opisać, jak różnie reagujemy w obliczu kryzysu, i że niekiedy okazuje się on źródłem siły i motywacji, która sprawia, że przez resztę życia idziemy z podniesioną głową.
Jednak Długi płatek morza jest przede wszystkim piękną historią o miłości. Wieloaspektowej, głębokiej, cudownie opisanej. Niezależnie od tego, czy mówimy tu o miłości do ojczyzny, miłości łączącej rodziców z dziećmi, miłości objawiającej się wielką i krótkotrwałą pasją czy w końcu o miłości, która potrzebuje czasu, by się rozwinąć i umocnić – wszystkie aspekty tego uczucia w najnowszej powieści Isabel Allende są opisane z wyczuciem, pomysłem i humorem. Wspaniale się to czyta, bo wyśmienicie dopełniają całość.
Choć w recenzjach nie powinny pojawiać się utarte zwroty, to w przypadku Długiego płatka morza trzeba przyznać, że jest to lektura, od której robi się cieplej na sercu. Bez sztuczności, bez niepotrzebnych wtrętów, Allende napisała historię, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością. Szczególnie obecnie, w tych dziwnych czasach, potrzebujemy chyba takich książek.