Jedną z największych bolączek współczesnej polskiej literatury jest częsty przerost formy nad treścią. Biorąc do ręki nową książkę Kuby Wojtaszczyka pomyślałem, że to nie może się udać. Po pierwsze, tytuł: dziwny, zwiastujący kolejną bełkotliwą powieść, gdzie autor sili się na bycie zabawnym i oryginalnym. Później spojrzałem na umieszczony na końcu opis. Czego tam nie było! Nazista udający klauna-niemowę, przechrzczony Żyd, Karzeł odgrywający rolę Hitlera! Wszystko wydawało się jasne, będzie klops.
A jednak się myliłem.
Wspomniana ferajna – uzupełniona m.in. o niewidomą wróżkę Felę – należy do trupy cyrkowej przemierzającej Polskę, tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej. Choć wojenny kurz już opadł, kraj daleki jest od powrotu do normalności.
Nie wątpię, że niejeden prawicowy publicysta po lekturze Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica? zakrzyknąłby: szkalują Polaków! Wystarczy jednak przeczytać ze zrozumieniem powieść Wojtaszczyka, by zrozumieć, że sprawa ma się zupełnie inaczej: w tej historii nie ma postaci pozytywnych. Właściwie autora w ogóle nie interesują takie sprawy jak narodowość. Zamiast tego Wojtaszczyk przekonuje, że spora rzesza ludzi tuż po wojnie znalazła się w tej samej, beznadziejnej sytuacji. Dla nich apokalipsa wcale się nie skończyła, a Polska nie odzyskała niepodległości, ani nawet nie dostała się pod sowiecką okupację. Dla powieściowych protagonistów nie tylko kraj, ale i cały świat przestał po prostu istnieć. Dlaczego nikt nie wspomina... można więc potraktować jak kronikę po końcu świata, wspomnienia tych, którym przyszło gasić światło.
Nie mamy więc do czynienia z jedną z dwóch obowiązujących w przestrzeni publicznej narracji: o biednej Polsce gwałconej przez Rosjan, ani opowieści o tym, jak to dzielni Polacy zabrali się do odbudowy i zaraz postawili ojczyznę na nogi. Wojtaszczykowi ani w głowie dopasowywanie wykreowanych przez siebie postaci w ramy politycznego sporu. Bohaterowie powieści dogorywają z dala od wielkiej polityki i zainteresowania współczesnych historyków, samotni i porzuceni.
Niestety, Dlaczego nikt nie wspomina... boryka się z typowym dla wielu polskich powieści problemem: brakiem wciągającej historii. Podróż bohaterów przez powojenną Polskę ma tylko umożliwić autorowi przedstawienie jego wizji tego, jak tamten czas mógł być przeżywany z perspektywy zwykłych ludzi. Brak tu jednak bardziej rozbudowanego tła i nie sposób nie odnieść wrażenia, iż Wojtaszczyk mógł ze swojej książki wycisnąć znacznie, znacznie więcej.
Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica? to powieść ciekawa, nietuzinkowa, ale jednak wiele jej brakuje do ideału. Pozbawiona ideologicznego nadęcia, skoncentrowana na losach jednostek, książka ta jest mimo wszystko warta uwagii.