Wojna, wojna nigdy się nie zmienia – znacie ten kultowy cytat? No jasne, że tak! Zmieniają się walczące strony, wyposażenie czy skala konfliktu, ale idea pozostaje wciąż ta sama – zabić wroga za wszelką cenę. Świetnie obrazują to filmy czy powieści – zarówno te wierne historycznym realiom, jak i całkowicie fikcyjne, których akcja dzieje się tysiące lat w przyszłości. Najbardziej utalentowani autorzy potrafią uchwycić istotę konfliktu zbrojnego niezależnie od gatunku. Czy Cezary Zbierzchowski w swoim Distortion w równie przekonujący sposób oddał to, co w wojnie najważniejsze?
Markus Trent to mężczyzna z mroczną przeszłością, który na misji stabilizacyjnej w Remarku szuka wyłącznie śmierci. Trzeba przyznać, że żywot rammańskiego żołnierza nie sprzyja pozytywnym myślom. Cywile Rammeńczyków traktują jak najeźdźców, a wojskowi ciągle muszą radzić sobie z nieustępliwymi partyzantami. Na domiar złego na okalającej miasto pustyni dzieje się coś niepokojącego: sprzęty elektroniczne odmawiają posłuszeństwa, niektórzy ludzie znikają, a jeszcze inni tracą zmysły. Trent i jego towarzysze wkrótce przekonają się, że wojenny koszmar może niekiedy przybrać nieoczekiwaną postać.
Distortion to tego typu powieść, w której przez dobre ćwierć książki jesteśmy przygotowywani do właściwej części historii. Autor chce, byśmy lepiej poznali bohaterów, zżyli się z nimi, zrozumieli ich motywacje; w ten sposób gdy wreszcie zostaną postawieni przed dramatycznymi wyborami, będziemy w stanie w pełni pojąć skalę ich tragedii. Aż do tej chwili Distortion wypełniają relacje z patroli, codziennego życia w bazie wojskowej czy kontaktu z obcą kulturą i próbami jej zrozumienia. Miłośnikom zwartej fabuły, pędzącej od punktu A do B, takie rozwiązanie pewnie się nie spodoba, choć Zbierzchowski robi naprawdę wiele, by utrzymać uwagę czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.
Jak na powieść science fiction, w książce Zbierzchowskiego zaskakująco mało elementów, z którymi kojarzymy ten gatunek. Pod nazwą „Remark” mógłby równie dobrze kryć się Afganistan czy Irak. Żołnierze nie są wyposażeni w futurystyczny sprzęt, pozwalający im trafiać wroga przez ściany, czy bioskafandry, natychmiast leczące każdą ranę. Za to bardzo wiele w dziele Zbierzchowskiego z klasycznej powieści wojennej, opowiadającej z jednej strony o honorze i braterskiej więzi rodzącej się między żołnierzami, a z drugiej absurdalności wojny jako takiej. Puenta powieści – której rzecz jasna nie zdradzę – uderza wręcz wprost antywojennym przesłaniem.
Wiecie, co jest w tym wszystkim najciekawsze? Te wszystkie słowa, które dotychczas wklepałem, tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Tak się bowiem składa, że wady i zalety Distortion schodzą na dalszy plan, gdy weźmie się pod uwagę jedną rzecz: tę książkę czyta się kapitalnie. Tak po prostu. Rzadko mam do czynienia z pozycją tak dobrze napisaną i wciągającą; a musicie przy tym wiedzieć, że nie jestem zbytnim entuzjastą powieści wojennych. Zbierzchowskiemu udało się umiejętnie połączyć poważną tematykę z pełną napięcia i akcji strukturą. Wyszedł z tego jeden z najpoważniejszych kandydatów do przyszłorocznej nagrody im. Janusza Zajdla.