Diabeł i Żydzi. Średniowieczna koncepcja Żyda a współczesny antysemityzm, Joshua Trachtenberg, Wyd. Vis-à-Vis, Kraków 2011
Dawno już nie spotkałam się z tak dużą dwuznacznością i niemożnością jednoznacznego ocenienia książki, jak w przypadku „Diabła i Żydów” Joshu’y Trachtenberga.
Rzecz traktuje o średniowiecznej koncepcji Żyda i jej wpływie na pojmowanie tej narodowości w późniejszych wiekach. Ich postrzeganie można określić w trzech słowach: stereotypy, stereotypy i raz jeszcze stereotypy. Wyznawców judaizmu już od pierwszych wieków łączono
z szatanem i wszelkimi jego wcieleniami, pomawiano o czary i herezję, odżegano od czci i wiary. To głównie od wieków średnich ciągnie się za nimi absurdalna opinia dzieciobójców, trucicieli i profanów chrześcijańskich świętości. […] to istoty stworzone przez diabła, z którym zawierają tajne układy i którego czczą w sprośnych obrzędach; składają ofiary demonom; odbywają swe tajne zgromadzenia na których knują nikczemne działania przeciwko chrześcijańskiemu społeczeństwu i odprawiają bluźniercze ceremonie; mają w pogardzie religię chrześcijańską, szydzą z niej
i profanują jej święte przedmioty; śmierdzą; oczy mają ciągle zwrócone ku ziemi; często noszą kozie bródki, a na swych konwentyklach zakładają maski z koźlego łba; na głowach mają rogi, a za ich małżonkami wlecze się ogon; cierpią na skryte choroby i deformacje; są okrutni i chciwi; kupują albo porywają dzieci i zarzynają je na cześć Szatana; spożywają ludzkie mięso i krew; wierzą, że ofiara z niewinnego żywota przedłuży ich własne życie. Doprawdy, trudno dyskutować z retoryką na takim poziomie.
Co ciekawe, mimo iż najczęściej pomówienia tego rodzaju opierane były na jawnie niespójnych
i pozbawionych logiki przesłankach, nie przeszkodziło to ówczesnym (a niestety także i ich potomnym na przestrzeni dziejów) upatrywać w nich ziarna prawdy po to, by ostatecznie głęboko w nie uwierzyć
i poddać się masowej histerii. Nienawiść do Żydów apogeum osiągnęła w XIII wieku i, o zgrozo,
w licznych umysłach trwa nieprzerwanie do dziś. Autor podaje liczne przykłady niechęci chrześcijan wobec Żydów, próbując dociec jej przyczyn. Książka o tyle ważna, że poruszająca temat trudny
i usiłująca ustalić genezę antysemityzmu w ogóle.
Na tym pochwały się kończą, bowiem awersję po tej pouczającej lekturze pozostawiają dwa elementy – pseudonaukowość oraz kontrowersyjny epilog w wykonaniu polskiego tłumacza i przedstawiciela reformowanego odłamu Judaizmu – Roberta Stillera.
Trudno przesądzić, czy pierwsza kwestia wynika już z oryginału, czy z jego dość luźnego tłumaczenia, pozwalającego sobie na wtrącanie licznych kolokwializmów które nie przystoją pracy naukowej. Sprawa druga niech także pozostanie nierozstrzygnięta, czytelnik musi ocenić sam na ile według niego agresywna „polemika” tłumacza z przedstawicielami innych grup judaistycznych w Polsce ma rację bytu na kartach tej książki. Dość powiedzieć, że w mojej opinii osobiste wycieczki w stronę przedstawicieli odmiennych poglądów na kwestie związane z tematem, okraszone licznymi uszczypliwościami
i epitetami, nie powinny znaleźć się akurat w tym miejscu.
Wiedza i cenne informacje na temat źródeł postaw antysemickich pozostaną. Niestety, niesmak pojawiający się na końcu lektury – także.
Anna Solak