Nadciąga kolejna dobra trylogia! #4MK to cykl o śledczym Samie Porterze autorstwa J.D. Barkera.
Pierwsze, co zaciekawia, to tytuły kolejnych książek i symbol na każdej z nich: #4MK, co ma nawiązywać do japońskiej legendy o trzech mądrych małpach. Tytuły to Czwarta małpa, Piąta ofiara i Szóste dziecko. Dało mi to do myślenia, bo autor bawi się liczbami. W tradycyjnej legendzie małpki były trzy, a on natomiast dodał czwartą. Tytuły idą numerycznie w górę od czwartej, Tak jakby zapowiadały ciąg dalszy legendy, która kończyła się na trzech.
Japońskie przysłowie najczęściej jest przedstawiane jako rzeźba lub obraz i ukazuje trzy małpy, z których pierwsza zasłania łapami uszy, druga usta, trzecia oczy. Najprościej można to tłumaczyć „nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”. Japończycy wierzyli, że jeśli ktoś nie słucha o złych uczynkach, nie mówi o nich i nie widzi nic złego, to przed złem się uchroni. Niektórzy tłumaczą to jeszcze inaczej: „Nie szukaj i nie wytykaj błędnych czynów i słów innych ludzi”. Barker natomiast dodał do tej legendy jeszcze „Nie czyń nic złego” jako czwartą małpę, której nie widać na obrazach. Dowiadujemy się o niej z opowieści snutej przez mordercę w pamiętniku z jego dzieciństwa. To teoria, która kierowała jego rodziną, gdy dorastał i ukształtowała go, jako dorosłego już człowieka.
Inne, niż zazwyczaj, jest to, że kryminał zaczyna się jakby od końca. Najczęściej dopiero na finiszu dowiadujemy się, kim jest morderca, a tu książka rozpoczyna się od śmierci poszukiwanego psychopaty, a ta, którą należy odnaleźć, to jego ofiara.
Wtrącenia w postaci wpisów z pamiętnika są szokujące, może nawet bardziej niż same zbrodnie jego autora. W końcu, co może być bardziej przerażającego niż zwyrodniały umysł mordercy, ale mordercy dziecka, który ma zaledwie kilkanaście lat. Poza notkami z dziennika Zabójcy Czwartej Małpy, mamy opisy prowadzonego śledztwa i retrospekcje z myśli i odczuć ofiary. To nie da nam się nudzić. Czytelnik nie ma szansy się znużyć, bo co chwilę widzi wydarzenia z innej strony.
Bardzo cieszy mnie, że autor nie poprzestał na pierwszej części. Moment, ale jak to możliwe, że zabójca zmarł już na początku, a pozostałe kawałki serii dalej opowiadają pościgi za #4MK? Tego już nie zdradzę, jednak jest to zaskakujący zwrot w finale książki.