Brytania to nie miejsce dla mazgajów.
Wie o tym Wojownik Dug Fokarz, dlatego nie rozstaje się z młotem bojowym, który delikatnie mówiąc jest dość użytecznym argumentem w codziennych waśniach. Jeszcze wczoraj zmierzał do Maidun, by zaciągnąć się do armii okrutnego króla Zadara. Obrońca zamku, bodyguard monarchy - pełna micha, gwarancja dolewki do bukłaka, Burdelisko pod nosem, może nawet jakiś romansik z niebrzydką mleczareczką. Stabilna robota dla dojrzałego zabijaki. Nie każdy jest jednak kowalem swojego losu. Czasem inny kowal kuje go za nas.
Zamiast spokojnego żywota w oczekiwaniu na coś w rodzaju emerytury nasz bohater wplątuje się w spore tarapaty, a jego niedoszli kumple z Maidun chcą go skrócić o głowę.
A wszystko przez jedno błagalne spojrzenie piekielnie urodziwej niewiasty.
Lowa Flynn - doborowa łuczniczka Zadara. Ona także nie należy do mięczaków.
Jeszcze wczoraj wypuszczała z precyzją swe strzały, które doganiały także kobiety, starców, dzieci. Takie życie na służbie władcy. Kapryśnego władcy. Nawet najlepszy druid nie powiedziałby, że jej oddział dostanie z dnia na dzień wypowiedzenie umowy o pracę. Jeden rozkaz szefa i grupa utalentowanych wojowniczek kończy swój żywot na ziemskim padole. Lowa Flynn - była doborowa łuczniczka Zadara. Do wykonania jedna, prywatna misja - pomścić siostrę.
Ragnall Owczy Król. Wczoraj trzeci w kolejce do tronu w Boddingham, dziś jedyny, żywy członek dynastii, ba całej osady.
Wczoraj wzdychający do cnotliwej i pięknej Anwen - dziś szukający jej w burdelach króla Zadara.
Wczoraj pełen marzeń i optymizmu - dziś kipiący chęcią zemsty i żądzą rewanżu.
Jest jeszcze Wiosna - nieletnia, elokwentna dziewczynka z procą, zadziwiająco łatwo wychodząca z wszelkich opresji. Losy tej czwórki splatają się i prowadzą ich ku Białej Twierdzy w Maidun.
Nie można pisać słabej fantastyki mając na imię Angus. Watson zabiera czytelników w podróż do Brytanii epoki żelaza, krainy, gdzie okrucieństwo stanowi nieodłączny element codzienności. Lokalni władcy wyrzynają się bez ustanku, wygłodzeni poddani sami oddają się w niewolę, na arenach dla hecy dzikie zwierzęta pożerają dzieci, a to wszystko w oczekiwaniu na inwazję niepokonanych Rzymian.
Czas żelaza to kawał kipiącej humorem świetnej przygotówki, pełnej brzęku mieczy, świstu strzał i ma się rozumieć wypruwanych bebechów. Nie znajdziecie tu dłużyzn, w końcu między uderzeniem młotem, a zgonem mija zaledwie ułamek chwili.
Nie pozostaje nic innego, niż zakrzyknąć za bohaterami. Na borsucze jajca, kiedy drugi tom?
Maciej Kuhnert