Czy książka pisana z perspektywy dziecka powinna być natychmiastowo wrzucana do worka pod hasłem „Literatura dziecięca”? Ludzie z góry uznają historię za dziecinną lub przeznaczoną dla młodszych, kierując się jednym faktem, jakim jest wiek głównego bohatera lub bohaterki. W ten sposób można stracić okazję by przeczytać wiele fascynujących i ciekawych powieści, do których należy również Czara cieni Francine Hardringe.
Główną bohaterką powieści jest Czynizgoda Stopka, nazywana przez wszystkich Zgódką, którą poznajemy jako małą dziewczynkę. Dręczona przez koszmary wzbudza gniew matki. Postanawia ona rozwiązać ten problem przez zostawienie córki na noc na okolicznym cmentarzu. Zgódka jest przerażona i bezbronna w obliczu istot, które próbują wedrzeć się do jej umysłu.
W tym samym czasie do mieszkańców wioski Topola dochodzą wieści o sporze pomiędzy królem a parlamentem, podziale religijnym i wizji wojny. Życie Zgódki nieoczekiwanie wywraca się do góry nogami, gdy ginie jej matka, a ona zostaje odnaleziona przez rodzinę jej zmarłego ojca i zabrana do Grizehayes. Sytuację pogarsza fakt, iż do umysłu dziewczynki wtargnął duch Niedźwiedzia, a nowa rodzina okazuje się pojemnikami na dusze swoich przodków...
Opis tylko z początku brzmi jak historia dla dzieci, im dalej w las, tym więcej drzew. Czara cieni od początku przesycona jest mroczną atmosferą tajemnicy kryjącej się w murach Grizehayes, a także obawą wywołaną przez konflikt polityczny i rychłą wojnę. Za kolejną porcję strachu odpowiada ród Fellmotte'ów, których członkowie posiadają zdolność przechowywania dusz swoich krewnych, w ten sposób unikając utraty drogocennej wiedzy, strategii czy umiejętności. Nasza bohaterka szybko połapuje się, że prędzej czy później ją też czeka taki los. Podobne przeznaczenie może spotkać jej jedynego sprzymierzeńca, przyrodniego brata, Kubę. Rodzeństwo postanawia uciec z Grizehayes.
Historię Zgódki śledzimy na przełomie wielu lat. Z dziecka staje się dziewczyną o harcie ducha, doświadczeniu ciężkiej pracy, ale też odwadze godnej prawdziwego niedźwiedzia. Duchowy towarzysz stał się nie tylko przyjacielem bohaterki, ale i obrońcą. Więź pomiędzy dziewczynką a Niedźwiedziem jest niespotykana i rzadko w powieściach młodzieżowych spotyka się taki motyw, w dodatku potraktowany jako jeden z najważniejszych aspektów całej lektury.
Szczególnie zaskoczył mnie jednak wątek polityczny, którego się całkowicie nie spodziewałam. Mamy możliwość poznania zarówno poglądóy rojalistów, jak i zwolenników króla. Monarchę popierają między innymi Fellmotte'owie. Zgódka zaś pozostaje neutralna – liczy się tylko dla niej wolność własna i Kuby. Celem, jaki sobie wyznacza, jest doprowadzenie przeklętego rodu do klęski. Decyzja ta sprawia, że Zgódka przestaje się bać, a zaczyna tworzyć plan niczym doświadczony szpieg, o czym świadczy plot twist pod koniec książki. Muszę przyznać, że było to naprawdę przemyślane zagranie.
Sam koncept daru przechowywania w sobie dusz zmarłych bardzo wpasował się w mój gust, jeśli chodzi o fantastyczne zdolności. Nie jest to może najbardziej oryginalny pomysł na świecie, ale zdecydowanie Hardinge nie potraktowała go po macoszemu, tylko ukształtowała na swoje własne potrzeby. Starannie wytłumaczyła czytelnikowi jego funkcjonowanie. Momentami można było się jednak pogubić, co do tożsamości kolejnych pojemników, ale chwilowe zagubienie szybko znika.
Bohaterów jest mnóstwo, ale bardzo mało jest takich, którzy przykuwają uwagę. Poza Zgódką, Kubą i doktorem Szybkim, który zdobył moją największą sympatię, pozostałe postacie są przejrzyste, czasami nawet nijakie i płaskie. Ród Fellmotte'ów jest zły od samego początku i na tym koniec. Matka Zgódki znika na tyle wcześnie, że nie mamy możliwości poznania jej motywów i historii. Autorka mogła poświęcić trochę więcej uwagi kreacji bohaterów pobocznych niż skupiać się ciągle na nieustannym przypominaniu o dziejącej się w tle wojnie.
Chociaż powieść napisana jest w ciekawy i przyjemnie brzmiący sposób, to zabrakło mi jednak tego czegoś, co by sprawiło, że siadłabym i przeczytałabym Czarę cieni na jednym posiedzeniu. Akcja czasami bywa rozwleczona, a nawet momentami stoi i czytelnikowi może zacząć doskwierać znudzenie. Druga połowa książki podobała mi się bardziej, głównie za sprawą doktora Szybkiego, który dodaje szczyptę humoru i sporą dawkę wzburzenia. Na plus jest zdecydowania oprawa książki i okładka, która świetnie oddaje klimat tej historii.
Czy Czara cieni to przykład literatury dziecięcej, którą można polecić dzieciom w granicach wieku 8–12 lat? Dla mnie odpowiedź brzmi nie, gdyż jest to powieść na tyle dojrzała, że nie każdy młody czytelnik zrozumie ją i odbierze w taki sposób, jaki autorka by chciała. Wątpię też, by dziesięciolatek miał po jej lekturze spokojne sny. Dla młodzieży będzie to powieść idealna, ale i dorośli mogą miło spędzić przy niej czas. Sięgnijcie po nią, a może Czara cieni stanie się jedną z waszych ulubionych książek.