Gdy tylko przeczytałam, że książka bazuje na mojej ulubionej historii Romea i Julii, nie mogłam doczekać się, aż po nią sięgnę. Christina Dodd stworzyła niejako kontynuację losów pary najsłynniejszych kochanków tyle, że tym razem główne skrzypce gra ich najstarsza córka. Pewnie zdziwicie się, bo przecież Romeo i Julia zmarli... Autorka stworzyła jednak zgrabne wytłumaczenie, dlaczego ich losy mogłyby potoczyć się inaczej i powiem szczerze, że ja to kupiłam. W głębi serca liczę, że Szekspirowi też by się to spodobało. A co do samej książki...
Historia skupia się wokół Rosaline – najstarszej córki Romea i Julii, która, chociaż ma dopiero dziewiętnaście lat, już uchodzi za starą pannę. Powodem tego nie jest brak adoratorów czy uroda dziewczyny, a niechęć do kandydatów o jej rękę. Rosaline jest bowiem bardzo mądra i inteligentna i nie zamierza wychodzić za mąż z powodu majątku. Jednak podczas przymusowego przyjęcia zaręczynowego zakochuje się od pierwszego wejrzenia, pech chce, że nie w swoim przyszłym narzeczonym. Jeszcze większy jednak pech sprawia, że na przyjęciu zamordowany zostaje kandydat na jej męża, a ona sama staje się jedną z podejrzanych. Zaczyna się seria czasem zabawnych i tajemniczych zdarzeń.
O ile bardzo spodobał mi się pomysł na książkę i osadzenie jej oczywiście w mojej ukochanej Weronie, to realizacja już pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim odpychały mnie od niej trzy rzeczy. Po pierwsze postacie Romea i Julii, które były okropnie strywializowane, wręcz miałam wrażenie, że kipiały głupotą. Zupełnie nie tak wyobrażałam sobie dorosłość tych bohaterów. Po drugie sama Rosaline, która przedstawiona jako bardzo inteligentna, czasem dokonywała głupich i niezrozumiałych wyborów. Kilka razy podczas czytania miałach ochotę na nią krzyknąć i nią potrząsnąć. Po trzecie język. Kochani, jeśli wybieramy za czas akcji daną epokę, to stylizujemy nie tylko postacie, ale również język. Bardzo przeszkadzały mi nowoczesne wtrącenia językowe, ponieważ nie mogłam wczuć się w klimat miejsca i epoki.
Ogólnie powieść nie jest zła. Można miło spędzić przy niej czas. Co jest plusem, czyta się ją niezwykle szybko więc nawet jeśli coś mnie irytowało, to szybko się kończyło. Czy sięgnę po kolejny tom? Raczej nie, aczkolwiek może dopiero wtedy przekonam się całkowicie do głównej bohaterki i jej losów.