Jeff Guinn, zanim zaczął pisać książki, był dziennikarzem śledczym i podczas lektury Co się stało w Jonestown? daje się to zauważyć niemal od pierwszej strony. I wpływa to niezwykle pozytywnie na całość reportażu, ponieważ historia życia i śmierci Jima Jonesa zasługuje na szczegółowe omówienie.
Nie wdając się nadmiernie w szczegóły (ponieważ zdecydowanie warto się z nimi zapoznać poprzez książkę Guinna) warto nadmienić, że Jim Jones z dziwnego chłopaka z Indiany przeszedł transformację w charyzmatycznego lidera, który pociągnął za sobą tłumy i doprowadził do śmierci ponad dziewięciuset osób.
Jones urodził się w rodzinie, którą można nazwać dysfunkcyjną – matka, Lynetta, nigdy nie przejawiała instynktu macierzyńskiego (np. gdy była w pracy, a Jim chodził do szkoły, nie miał prawa wejść do domu, dopóki ona nie wróciła, więc całymi dniami tułał się po mieście), ojciec z kolei borykał się z wieloma problemami natury fizycznej i psychicznej po tym, jak uczestniczył w walkach na froncie I wojny światowej i nie był w stanie wspierać swojej rodziny. Jim od bardzo młodych lat wyróżniał się dość szczególną cechą osobowości – wiedział jak rozmawiać z ludźmi i jak się przy nich zachowywać, by zyskać ich przychylność. W późniejszych latach, gdy zdecydował, że chce zostać pastorem, wykorzystywał tę umiejętność do osiągania kolejnych celów. W końcu założył Świątynię Ludu – początkowo chodziło mu o to, by niwelować różnice społeczne, by każdy miał zapewniony taki sam standard życia, niezależnie od wykształcenia czy (w szczególności) koloru skóry. Jego nabożeństwa odwiedzali między innymi Jane Fonda i Harvey Milk. Z czasem jednak Świątynia Ludu zaczęła przeistaczać się z wesołej społeczności w kult, co w końcu, w 1978 roku doprowadziło do tragedii – ponad 900 osób dokonało w Gujanie zbiorowego samobójstwa.
Co się stało w Jonestown? jest świetnie napisanym i dogłębnie zanalizowanym studium przypadku. Guinn przeprowadził wywiady z prawie pięćdziesięcioma osobami, by móc lepiej poznać i zrozumieć Jima, jego motywacje, zachowanie i to, jak wpływał na osoby ze swojego otoczenia. Nie było to łatwe zadanie, nie tylko dlatego, że od tragedii w Gujanie minęło ponad czterdzieści lat, ale również ze względu na to, że po dziś dzień nie każdy chce na ten temat rozmawiać. Dodatkowo, autor przewertował wszelkie dostępne materiały, od ówczesnych artykułów prasowych po akta FBI, by jak najpełniej nakreślić postać Jonesa.
Warto bowiem zaznaczyć, że ten reportaż skupia się w znacznej mierze na Jimie Jonesie, to niemalże kompendium wiedzy na temat jego życia, Świątyni Ludu i tragedii w Gujanie. Guinn wychodzi od jego dzieciństwa, by móc jak najpełniej i najdokładniej naświetlić sylwetkę postaci, która do dziś wzbudza kontrowersje. Obraz Jima Jonesa, wyłaniający się z tej książki, jest przerażający, ale jest również fascynujący, ponieważ autor analizuje zachowanie tego człowieka i zadaje mnóstwo pytań – czy był wizjonerem?; szaleńcem?; czy do samego końca był faktycznie wierny wartościom, które wpajał innym?; jak to się stało, że skończył tak, jak skończył? etc., ale na żadne nie podaje odpowiedzi. Jest bezstronnym, dokładnym i uważnym narratorem, którego celem jest przedstawienie problemu, a nie opinii na temat. Co się stało w Jonestown? to kawał dobrej, reporterskiej roboty.
Guinn potrafił jednak wpleść w swój reportaż nie tylko wątki biograficzne – w niezwykle udany sposób nakreślił tło społeczne, historyczne i polityczne na przełomie lat, w których działał Jones, by tym dokładniej zanalizować temat i przedstawić go z jak najszerszej perspektywy. Jest to zatem nie tylko historia o przywódcy Świątyni Ludu, ale również o zmianach i przełomach (kulturowych, politycznych, społecznych) w Stanach Zjednoczonych na przełomie kilku dekad.
Co się stało w Jonestown? to wyśmienicie napisany reportaż o wstrząsającej historii, który czyta się z zapartym tchem. Świątynia Ludu, która miała być ostoją socjalistycznej sprawiedliwości, gdzie każdy był równy, każdy sobie pomagał, a Świątynia wspierała jak mogła (fundując stypendia, karmiąc biednych, prowadząc domy opieki i centra odwykowe) i przez jakiś czas faktycznie była, stała się synonimem zbiorowego samobójstwa w imię szalonego przywódcy kultu. Jak to się stało, że Jim Jones, który rozpoczynał swoją działalność mając na uwadze naprawdę dobro innych, który otwarcie walczył z niesprawiedliwością społeczną, który nie pozwalał na to, by ktoś był gorzej traktowany tylko ze względu na swój kolor skóry, z biegiem lat przeistoczył się w nieobliczalnego człowieka o rosnącej paranoi i coraz bardziej ekstremalnych poglądach? Czy miał kompleks boga już od najmłodszych lat i z ich biegiem się on po prostu uwydatnił? Czy może faktycznie uwierzył w to, że ma niesamowitą moc, że może wszystko, i że ludzie pójdą za nim nawet na śmierć? Co się stało w Jonestown?