W kryminałach szukam nie tylko wartkiej akcji, trzymania w napięciu i zaskoczenia zakończeniem. Choć te elementy są w dużej mierze wyznacznikami gatunku i w Cieniach Wojciecha Chmielarza je odnajdujemy, to jednak dostajemy tu dużo więcej. Intryga i poprowadzenie jej mistrzowskim piórem przyprawiają o zawrót głowy, jednak dla mnie to psychologiczna warstwa książki jest jej największym atutem. Portrety policjantów i przestępców są tak barwne i niejednoznaczne, że chciałoby się z nich zrobić wystawę. I analizować po kolei, gdyż każdy robi wrażenie.
Kiedy komisarz Kuba Mortka dowiaduje się, że jego przyjaciel, którego broń służbowa została znaleziona na miejscu zbrodni, zniknął, wie, że najbliższe tygodnie zapowiadają się ciężko. Nie ma pojęcia jednak o skali trudności i kalibrze sprawy, która powiąże nie tylko głównych gangsterów Warszawy, ale i wysoko postawionych policjantów. I pytanie, które przewija się przez całą książkę, by wyrezonować w jednej z ostatnich scen: czy to nie chęć władzy kieruje i przestępcami, i stróżami prawa? I czy tylko przypadek i sytuacja życiowa sprawia, po której stronie barykady staniesz, by realizować swoją potrzebę sprawstwa i mocy? Jako gangus z nielegalnym glockiem czy ubrany w policyjny mundur aspirant w świetle prawa dokonujący łamania zasad, których szary obywatel nie może łamać. Bo tym jest władza.