Na półkach w księgarniach czy bibliotekach, w sekcji kryminałów, dominują takie nazwiska jak Mróz, Puzyńska czy Bonda. W książkach tej świętej trójcy zaczytuje się co drugi czytelnik, więc początkujący autorzy kryminalnych historii mogą mieć problem z przebiciem się. Hannie Szczukowskiej-Białys się to jednak udało i wydała już czwarty tom swojej serii o komisarzu Bondysie, Cienie nad stawem.
Irmina Majewska-Gaura, żona znanego prokuratora, zaginęła kilkanaście lat temu bez śladu. Nieoczekiwanie w ścianie mieszkania młodego małżeństwa zostaje znaleziony szkielet poszukiwanej kobiety. Komisarz Marek Bondys razem z nowym zespołem musi znaleźć tego, kto odebrał prokuratorowi Gaurze jego małżonkę. Tymczasem młoda gwiazda show-biznesu, Marcelina, zostaje skompromitowana podczas występu i z trudem podnosi się po poniesionej porażce. Dziewczyna wie, że do jej upadku przyczyniły się osoby trzecie i chce wymierzyć sprawiedliwość… a raczej zemścić się.
Cienie nad stawem czytały się praktycznie same: od początku do końca byłam wciągnięta w akcję czwartej części serii. Tym razem autorka nie zaplanowała aż tak brutalnej zbrodni, jak w poprzednich tomach, a były one naprawdę obrazowe pod kątem okrucieństwa i motywu. Tutaj mamy bardziej do czynienia z tajemnicą śmierci Irminy oraz powiązanych z nią kobietami, które łączy wspólna przeszłość, a prawda wychodzi na jaw dopiero po latach dzięki śledztwu.
Hanna Szczukowska-Białys zamiłowuje się w pokazywaniu czytelnikowi rzeczywistości lat PRL-u oraz miasta Bydgoszcz, w której dzieje się akcja. Cała seria jest pod tym kątem bardzo charakterystyczna; miasto i jego historia pełni rolę nie tylko tła, ale wręcz bohatera drugoplanowego. Osadzenie akcji w końcówce lat 90. również dodaje całości klimatu.
Cienie nad stawem to ponownie spotkanie z bohaterami, których dobrze znam. Marek Bondys, specyficzny komisarz z zamiłowaniem do puzzli oraz ciężkiej muzyki (plus za Rammsteina), nadal jest lubianą przeze mnie postacią, podobnie jak zresztą Estera, prokurator Gaura czy Aleks. Da się z nimi zżyć i utożsamiać.
Poboczny wątek Marceliny i jej misji-zemsty na osobach, które zniszczyły jej karierę, jest dobrym uzupełnieniem głównej osi fabuły oraz elementem, który autorka wplata do fabuły swoich książek, czyli postaci skrzywionej pod kątem psychicznym, zepsutej lub wręcz złej. Marcelina jest w tym przypadku postacią mściwą i nieświadomą, że jej działania mogą mieć tak poważne konsekwencje.
Rozwiązanie tajemnicy zaginięcia, a potem śmierci Irminy to natomiast mistrzowsko obmyślona zagadka rodem ze szpiegowskiego filmu, ale da się w nią uwierzyć, nawet biorąc pod uwagę czas akcji i realia historyczne.
Dla fanów komisarza Bondysa Cienie nad stawem to tom, którego nie warto pomijać, bo szczerze mówiąc chyba jest do tej pory moim ulubionym i dawno naprawdę żadna książka mnie tak nie pochłonęła. Miłośnicy kryminałów – jeśli znudził się wam Mróz, Hanna Szczukowska-Białys to świetna alternatywa, gwarancja dobrego pióra i satysfakcji z lektury.