Lubię co jakiś czas wybrać do recenzji książkę, o której nic nie wiem. W końcu ile razy można sięgać po tych samych autorów? Tymczasem zmierzenie się z powieścią, na którą zdecydowało się wyłącznie na podstawie samego opisu lub okładki, wnosi nieco świeżości, łamiącej literackie przyzwyczajenia. Jedyne co mi w tej sytuacji grozi, to strata kilkunastu godzin z życia. A tych przecież – taką przynajmniej mam nadzieję – mam jeszcze całe mnóstwo do zmarnowania.
Czasami jednak można trafić na prawdziwą perełkę, na którą normalnie nawet by się nie spojrzało. I jeśli myślicie, że wstęp ten ma na celu przedstawienie Ciemnej strony Tarryn Fisher jako właśnie tego typu niezwykłej książki... no to przeczytajcie recenzję do końca.
Senna Richards jest pisarką, autorką bestsellerowej powieści. Pewnego dnia kobieta budzi się uwięziona w posiadłości, położonej w śnieżnej krainie gdzieś na końcu świata. Razem z Senną uprowadzony został także Isaac – mężczyzna z jej przeszłości. Kto i dlaczego ich porwał? Co łączyło niegdyś tę dwójkę? I czy Senna naprawdę posiada ciemną stronę, która może sprowadzić zagładę na więzioną parę?
Zdecydowanie najmocniejszym punktem Ciemnej strony jest świetnie napisana główna bohaterka – przy czym mam świadomość, iż niektórzy czytelnicy mogą ją po prostu znienawidzić. Senna jest wredna, arogancka i stroni przy tym od innych ludzi. Lista jej wad jest zresztą znacznie dłuższa. Szybko jednak przekonujemy się, że potrzeba izolacji pisarki nie wzięła się znikąd. Zamknięcie Senny i Isaaca na końcu świata stanowi punkt wyjścia do poruszającej opowieści o kobiecie, której życie zawaliło się w ciągu jednego dnia. Jest to naprawdę mocna literatura i trzeba autorce przyznać, że potrafiła stworzyć fascynującą postać, która zapada głęboko w pamięci.
Mimo, iż w powieści nie uświadczymy akcji typowej dla innych thrillerów, a bohaterowie nie są w swoim więzieniu niepokojeni przez inne osoby, to Fisher i tak potrafiła stworzyć duszny i niepokojący klimat. Głód, zimno i mroczne myśli to stali towarzysze Senny i Isaaca, a z czasem ich pobyt w tajemniczej posiadłości przemienia się w prawdziwą walkę o przetrwanie. Ten wątek również został poprowadzony przez autorkę wzorcowo.
Ciemna strona to powieść, która ma z założenia zaskakiwać. Nie chodzi tylko o odkrycie tożsamości porywacza, ale także sekretów skrywanych przez główną bohaterkę. I tu właśnie trzeba wspomnieć o największym problemie książki: wielkiej zagadce, która dość szybko przestaje intrygować. Czytelnik nie jest wodzony przez autorkę za nos, brak tu też fałszywych tropów, zapadających w pamięć zwrotów akcji, pomysłowych łamigłówek czy czekogolwiek w tym stylu. Ciemna strona mogłaby równie dobrze funkcjonować jako mocna powieść obyczajowa z elementami dreszczowca, gdzie dwójka bohaterów zostaje uwięziona w chatce nie w skutek porwania, a zamieci. Uwierzcie mi: wyszłoby na to samo. Jest to o tyle ważne, iż wielu może sięgnąć po książkę Tarryn Fisher, będąc święcie przekonanym, iż kupują rasowy thriller. Tych czytelników może czekać spory zawód.
Gdyby nie zwykła ciekawość i kierowanie się impulsem, pewnie nigdy nie zainteresowałbym się Ciemną stroną. Może nie byłaby to jakaś nieprawdopodobnie wielka strata, a jednak powieść Tarryn Fisher wzbogaciła mnie literacko. Choć jako thriller recenzowana książka zawodzi, tak wątek obyczajowy w pełni to rekompensuje. Końcowa ocena to 7/10.