Z pozoru nic się nie dzieje. Ośrodek wypoczynkowy w Szkocji i pogoda jakiej nikt sobie nie życzy podczas wakacji – długo wyczekanych, opłaconych, tych kilku dni czy tygodni w roku, podczas których trzeba naładować baterie, zebrać energię, odetchnąć od pracy i codzienności.
Bohaterom książki Ciche wody przydarzyła się pogoda najgorsza z możliwych – pada bez przerwy, a raczej leje, jest ponuro i mrocznie. Niektórzy pogrążają się w bezczynności, inni mimo wszystko starają się coś robić. Kobieta nie zważając na deszcz wychodzi pobiegać, chłopiec nie mogący znieść napiętej atmosfery w domku, postanawia popływać kajakiem, a para narzeczonych uprawia seks.
Uwagę wszystkich urlopowiczów zwraca jedna rodzina – matka i córka, niepasujące do reszty, mówiące w nieznanym języku, do tego zakłócające spokój pozostałym.
Ciche wody to powieść, którą przez jej konstrukcję, czyta się jak opowiadania. Każdy rozdział poświęcony jest innemu bohaterowi, a właściwie jego myślom, w których czytelnik się zatapia. Sarah Moss już w poprzednich książkach udowodniła, że jest mistrzynią budowania postaci i opisywania ich emocji. Nie inaczej jest tym razem. Można powiedzieć, że akcja rozgrywa się w głowach bohaterów. Towarzyszymy im w wykonywaniu najprostszych czynności i obserwujemy świat z ich perspektywy.
Sarah Moss doskonale oddaje klaustrofobiczny klimat panujący na kempingu, a opisy przyrody są tak bardzo realistyczne, że nie tylko z łatwością potrafimy sobie wyobrazić szkocki krajobraz, ale i czujemy paskudną wilgoć, od której puszą się włosy, czy zimne krople deszcze spływające po spoconej skórze.
Ciche wody to książka duszna i gęsta, jest jak cisza przed burzą. Nie dajmy się zwieść pozornej nudzie i monotonii. Napięcie budowane jest powoli, a gdy nasza czujność zostanie uśpiona, następuje moment kulminacyjny, który pozostawia nas z mnóstwem pytań i skłania do własnych przemyśleń.
Sarah Moss napisała powieść probrexitową o zamkniętej społeczności niczym z filmu Dogville Larsa von Triera. O tym jak nie rozumiemy inności i oddalamy się od niej na bezpieczny dystans, póki nie zaczniemy odczuwać z jej powodu dyskomfortu.