Thriller, czy bardziej po polsku mówiąc dreszczowiec, jak sama nazwa wskazuje, ma wywołać dreszcze, niezależnie od tego, czy mówimy o historii opowiedzianej w książce, czy w filmie. Mają być emocje, zaskoczenie, napięcie i zaskakujący punkt kulminacyjny. W Chodź za mną niestety tych elementów zabrakło.
Ewa jest fryzjerką, pracuje we własnym salonie i przy okazji ma romans z żonatym mężczyzną, Jackiem, który jest jej sąsiadem. W tej samej bramie mieszka również Artur – niewidomy, ale niezwykle samodzielny dwudziestokilkuletni chłopak, zadurzony w Ewie, mający niemal na jej punkcie obsesję. Pewnego dnia, wracając z kolejnego romantycznego weekendu, Ewa i Jacek popełniają zbrodnię i od tej chwili życie głównej bohaterki zaczyna się komplikować.
Najnowsza powieść Joanny Opiat-Bojarskiej ma trzy zasadnicze wady. Pierwsza z nich, to fabuła. Przez pierwszą część książki niewiele się dzieje. Poza wewnętrznymi rozterkami Ewy i Artura nie dostajemy właściwie nic więcej. Intrygi kryminalnej czy wspomnianych wyżej emocji jest jak na lekarstwo. W drugiej części z kolei dzieje się tyle, że zakrawa to na absurd. Za dużo, za szybko, bez większego sensu. Poza tym niektóre wątki kończą się jakby w połowie albo pojawiają się takie, które nic nie wnoszą do fabuły i powodują jedynie niepotrzebną dezorientację. Podobnie jest z podawaniem niepotrzebnych szczegółów – jeśli Ewa dostaje trzy mejle na swoją skrzynkę, to dowiadujemy się o zawartości każdego z nich, choć żaden nie jest związany z historią i nie popycha akcji do przodu.
Druga wada to postacie. Żadna z nich nie jest wiarygodna, nikogo z bohaterów nie da się lubić. Nawet Ewa, która jest główną ofiarą tej opowieści, to rozhisteryzowana trzydziestopięciolatka, której zależy tylko na zdobywaniu serduszek na Instagramie. Kobieta jest bardzo naiwna, wierzy w każde słowo swojego kochanka i nawet w chwilach, gdy ten ewidentnie ją okłamuje a ona chce się z nim skonfrontować, jego jedno czułe słówko sprawia, że Ewa mięknie i znów zachowuje się jak zakochana nastolatka. Przez to, pomimo tego, że spotyka ją wiele złego w tej książce, trudno jest się identyfikować z jej cierpieniem. Artur z kolei to egzaltowany chłopak, który, choć szczyci się tym, że usamodzielnił się od rodziców, nie ma pojęcia o tym, czym jest dojrzały związek.
Nie pomaga również język książki. Dialogi są koślawe i tak sztuczne, że momentami śmieszne. I to w opisach scen, które zdecydowanie nie powinny wywoływać uśmiechu. Pozostałe fragmenty nie są niestety wiele lepsze przez co całość czyta się z trudem.
Chodź za mną nie jest „porywającym thrillerem”, jak obiecuje opis na okładce. To chaotycznie napisana mało wiarygodna historia, o której zapomina się w chwili zakończenia lektury.