Postaci dzieci w książkach obozowych było wiele. Trafiały się książki, które nigdy nie powinny powstać i takie, które z czystym sumieniem można polecić innym. Jak na tej zerojedynkowej skali wypada zatem książka Chłopiec, który przeżył Auschwitz?
Historia, która przewija się na kartkach powieści, to również odzwierciedlenie tego, co można znaleźć na kartach historii. Chłopiec imieniem Grisza, z pochodzenia Białorusin, istniał, o czym świadczą relacje świadków i odnaleziona dokumentacja z II wojny światowej i czasów powojennych. Losy dzieci w Auschwitz były zazwyczaj niezwykle brutalne, jeśli nie kończyły się szybką śmiercią w komorze gazowej, często miały swój tragiczny, bolesny i rozciągnięty w czasie finał pod auspicjami najsłynniejszego lekarza Rzeszy. Osamotniony chłopiec szybko wyzbył się więc beztroskiego dzieciństwa na rzecz przetrwania. Tułaczka bohatera ma w ręku autora charakter symboliczny, dziecko pragnie przeżyć, a jednocześnie poszukuje swojego własnego "ja", które próbuje w swój niewinny, dziecięcy sposób manifestować.
Chłopiec, który przeżył Auschwitz to lektura niezwykle emocjonalna, jak niemal wszystkie książki w tym gatunku. Mimo niewielkiej objętości obfituje w szereg wydarzeń w życiu głównego bohatera, który dryfuje tam, gdzie pcha go przewidziany mu los. Narracja trzecioosobowa pozwala przyjrzeć się wydarzeniom niejako z boku i wysnuć własne wnioski oraz refleksje, jakie nasuwają się po przeczytaniu relacji małego Grzegorza.