Odkąd tylko sięgam pamięcią, o dwóch naszych rodakach mówiono: „jedyny Polak, który...”. Byli to: złoty medalista zimowych igrzysk olimpijskich w Sapporo '72, skoczek narciarski Wojciech Fortuna oraz kosmonauta Mirosław Hermaszewski (z Twardowskim sprawa nie jest potwierdzona). Skoczek utracił swą wyjątkowość za sprawą Justyny Kowalczyk w 2010 roku na igrzyskach w Vancouver, ale drugi nadal pozostaje jedyny. O jego podróży i nie tylko opowiada reportaż Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego.
Podtytuł – Kulisy lotu Polaka w kosmos – nie oddaje w pełni zawartości reportażu. Równie dużo uwagi, co podróży Hermaszewskiego i jej kulisom (w tym politycznym), a może nawet więcej, poświęcono historii podboju kosmosu od teoretycznych podwalin autorstwa Konstantego Ciołkowskiego i wykorzystania niemieckich osiągnięć (V1 i V2) począwszy, przez rozwój radzieckich rakiet międzykontynentalnych, pierwszego sztucznego satelitę, aż po dalsze osiągnięcia radzieckiego (szczególnie o Gagarinie) i amerykańskiego programu kosmicznego. Nie tylko sukcesy zostały ukazane, ale i porażki (po obu stronach żelaznej kurtyny) przypłacone nierzadko śmiercią uczestników misji, wynikające z niedopatrzeń lub ignorowania ryzyka. Reportaż nie skończył się na powrocie Polaka z orbity. Oczywiście nie mogło się obyć bez przybliżenia osoby Mirosława Hermaszewskiego, który jako półtoraroczne dziecko przeżył masakrę rodzinnej wsi na Wołyniu dokonaną przez UPA. Przedstawiono również jego karierę w wojsku, także po „podróży życia”, wreszcie członkostwo w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego (wpisano go bez zapytania o zgodę) i kilka (przykrych) wydarzeń po 1989 roku o charakterze rodzinnym i zawodowym. Poza tym zasygnalizowana została sytuacja polityczna i społeczno-gospodarcza końca dekady Gierka oraz początku lat osiemdziesiątych, gdy głośno było o polskim podboju kosmosu, który kontrastował z pogarszającymi się warunkami życia.
Wspomniane powyżej treści zostały przez autorów wymieszane w całej książce. Tym samym raz czytamy o Gagarinie, następnie o przygotowaniach Hermaszewskiego, innym razem o rakietach V1 czy NASA. Niedawno recenzowałem reportaż, którego współautorem był także Dariusz Krotko (Słodziutki. Biografia cukru). W Cenie nieważkości zakres tematyczny i chronologiczny okazał się mniejszy, więc i te przeskoki mniej przeszkadzały. Co mnie najbardziej zaciekawiło, to wrażenia ze stanu nieważkości i przebywania w ograniczonym kręgu osób, aspekty psychiczne i biologiczne tego stanu. Ponadto na wielki plus odnotowuję kilkadziesiąt stron zdjęć, tych ziemskich i z przestrzeni komicznej. Kolejny plus za bibliografię. Autorzy przeprowadzili rozmowy z uczestnikami opisywanych wydarzeń, sięgnęli do książek i artykułów z tamtej epoki oraz filmów dokumentalnych. Skorzystali również z zasobów internetowych.
Tytułową cenę można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Ogromny wysiłek włożony w przygotowania przez kandydatów do lotu (mordercze ćwiczenia i szereg badań), ryzyko śmierci na każdym etapie ekspedycji oraz skutki po powrocie (dla wyjątkowych astronautów zakaz lotów z obawy o życie, konieczność odbywania licznych oficjalnych spotkań w ramach tournée po kraju), wreszcie zawiść (i ten motyw przewija się w książce). Jednak wszyscy, którzy zdołali zobaczyć Ziemię z kosmosu byli zachwyceni. Spełnili swoje marzenie i przypuszczam, że nie żałują poniesionych kosztów. Co innego płatnicy tego programu, ale to już inna historia. A czy czytelnicy będą żałować lektury Ceny nieważkości? Nie sądzę, bo naprawdę napisano ją ciekawie, a równie dobrze zaprezentowała się od strony graficznej. Zaawansowani miłośnicy kosmonautyki doszukają się pewnie w niej rozmaitych smaczków, a pozostali czytelnicy zaaplikują sobie solidną porcję wiedzy o najważniejszych momentach eksploracji kosmosu. Poza tym osoby pamiętające wydarzenia z 1978 roku przypomną sobie tamte lato i być może odnajdą się na zdjęciach.