Mówią, że starość się Panu Bogu nie udała, o tym w dużej mierze traktuje najnowsza powieść Żanety Pawlik pt. „Brzydcy ludzie”. To również opowieść o rodzinie i skomplikowanych relacjach w niej panujących.
Już po kilku stronach można stwierdzić, że nie jest to kolejna pusta rozrywka dla mas. Ta powieść to wiwisekcja rodziny, skłaniająca do wielu poważnych przemyśleń.
Z ogromnym sentymentem śledziłam wspomnienia głównego bohatera — osiemdziesięcioletniego pana Henryka. Czas, w którym przyszło mu dorastać, nie był może najłatwiejszy, ale jakby prostszy i w moim odczuciu piękniejszy. Dziś mając wszystko na wyciągnięcie ręki, nie potrafimy niczego należycie docenić. Autorka doskonale oddała przepaść, która dzieli pokolenia, co skłania do refleksji nad wartością rodziny, równowagą między dawaniem a braniem oraz nad tym, jak traktujemy starsze osoby w naszym otoczeniu.
„Brzydcy ludzie” to dojrzała, autentyczna, pełna emocji książka, która dotyka ważnych tematów, takich jak samotność w jesieni życia, potrzeba akceptacji i wsparcia oraz poświęcenie dla innych kosztem własnych planów i marzeń.