Magia pocałunku Julii Quinn to już siódma część cyklu i dotyczy ostatniej i najmłodszej panny z rodu Bridgerton, Hiacynty.
Wiadomo, że mężczyźni nie lubią kobiet mądrzejszych od siebie, a inteligencji nie można jej odmówić. Ku mojemu zaskoczeniu Hiacynta okazała się też najbardziej niepokorną z sióstr. Odważna, pyskata, łamiąca stereotypy. Choć niczego jej nie brakuje, to już od trzech sezonów nie może znaleźć męża. W końcu trafia na godnego siebie przeciwnika w postaci wnuka samej lady Dunbry. Okazuje się, że nic tak nie zbliża, jak wspólne poszukiwania skarbu dzięki wskazówkom ze starego pamiętnika.
Tekst jak zwykle w dużej mierze składa się z zabawnych dialogów, polegających na złośliwych, acz nieszkodliwych docinkach obu stron. Właśnie za cięty humor i lekki styl cenię autorkę najbardziej. Za każdym razem zaskakuje mnie również pomysł na fabułę. Uwielbiam subtelnie budowane napięcie seksualne, gorące sceny erotyczne oraz niezapomnianych bohaterów.
Magia pocałunku to tryskający dowcipem pełen emocji romans historyczny, przy którego lekturze bawiłam się znakomicie.