Zwierzęta od zawsze szanują odwieczne prawa natury, natomiast ludzie niszczą świat, więc nic już nie będzie takie samo...
Globalne ocieplenie sprawia, że topnieją lodowce, odrywają się ogromne kry, unosząc ze sobą dwie przerażone i głodne niedźwiedzie polarne. Nuklik i jej mama podejmują rozpaczliwą walkę o życie, ale i w to wmieszają się ludzie. Czy niedźwiedzica i jej nowi przyjaciele, odkrywszy w sobie nowe zdolności, pozostaną bezradni wobec działania człowieka> Czy Arka stanie się dla Nuklik więzieniem czy domem?
Idea, stojąca u podstaw historii Bractwa Zagrożonych, jest niesamowita, daje nadzieję, że zwierzęta nie są nieporadne i bezbronne oraz są w stanie stawić czoła człowiekowi. Odnoszę jednak wrażenie, że sposób przedstawienia historii i akcja książki sprawia, iż w pewnym momencie wyobrażając sobie bohaterów, nadajemy im „zbyt” ludzkie wyobrażenia i cechy. Narwal hakujący system komputerowy, łuskowiec, konstruujący drony czy latający ze spadochronem, są bardzo abstrakcyjni, nawet dla czytelników obdarzonych bogatą wyobraźnią.
Dzięki początkowym rozdziałom, miałam wrażenie, że to historia o zwierzętach, które pomagają sobie nawzajem, nie pozwalają się zdominować człowiekowi i próbują chronić wymierające gatunki. Natomiast w pewnym momencie wchodzą w sojusz z człowiekiem, zaczynają współpracować przeciwko innym zwierzętom, aby ocalić przyjaciół. A jednocześnie zdradzają się, walczą ze sobą i oszukują i nie mają poczucia, że nawet w zespole mogą na sobie polegać. W mojej opinii to nie jest do końca spójny fragment historii. Spodziewałam się zupełnie innego rozwoju tej, początkowo, ciekawej fabuły.
Bardzo liczę na to, że świat zwierząt obroni się przed niszczycielską siłą człowieka, mam nadzieję, że używać będzie do tego praw natury, a nie narzędzi stworzonych przez ludzi.