Opowieści o urzędnikach i pracownikach korporacji cieszą się sporą popularnością. Każdy widział choć jeden odcinek Biura, a dowcipy o Mordorze na Domaniewskiej od lat podbijają Internet. Często są to historie celowo przerysowane, trochę smutne, ale jednak wywołujące śmiech. Tymczasem w Bladym królu David Foster Wallace chciał o biurokracji opowiedzieć na serio.
To, że Blady król jest powieścią nieukończoną, wcale nie powinno wam przeszkadzać. Książka ta składa się bowiem z krótszych i dłuższych paragrafów, poświęconych pracy w Urzędzie Podatkowym w USA; niektóre są zaledwie dwustronicowe, ale znalazło się też miejsce dla ponad 100-stronicowej opowieści jednego z urzędników. Forma poszczególnych rozdziałów również jest różnorodna: od wywiadów, dialogu prowadzonego w zepsutej windzie, po wtrącenia samego autora, okraszone monstrualnie długimi przypisami. Co ciekawe, dziennikarz czasami celowo komplikuje narrację – choćby przez wspomniane przypisy – wystawiając cierpliwość czytelnika na próbę. Przecież to opowieść o amerykańskiej skarbówce; naprawdę myśleliście, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie? Inna sprawa, że tego typu zabiegi to już znak rozpoznawczy Wallace’a, uchodzącego za jednego z najważniejszych postmodernistycznych twórców.
W jednym z paragrafów autor stwierdza, że chciał napisać powieść o nudzie. To właśnie wywołanie uczucia znużenia Wallace uważał za główny cel rozbuchanej biurokracji; to ona w końcu stanowi najlepszą formę zabezpieczenia przed ciekawością podatnika. Pod wallace’owskim pojęciem nudy kryje się jednak znacznie więcej: chodzi też o usypianie, przemycanie do umysłów obywateli pokorności i uległości, skrytych pod przykryciem odpowiedzialności za przyszłe pokolenia. Nawet jeśli nie jesteś szczęśliwy, masz harować bez skargi, bo przecież może twoim dzieciom się uda? Wallace pokazuje ludzi, którzy swój amerykański sen budują w ciasnych pomieszczeniach biurowych: zrezygnowanych, pogodzonych i obojętnych.
W książce znajduje się wspaniały fragment, w którym pracownik opowiada o swoim psie. Wspomniany czworonóg spędzał większość czasu przykuty do budy i bardzo, ale to bardzo nienawidził przypiętego do obroży łańcucha. Był jednak zbyt dumny, by dać to po sobie poznać, dlatego oddalał się tylko na taką odległość, przy której nie napinał przeklętych metalowych ogniw. Udawał wolnego, a bliskie trzymanie się budy było rzekomo jego świadomym wyborem. Brzmi znajomo? No właśnie.
W Polsce twórczość zmarłego tragicznie dziennikarza jest dopiero odkrywana, tymczasem w Ameryce Wallace od lat uchodzi za postać kultową. Na szczęście polscy fani ambitnej literatury mają już dostęp do tłumaczeń kilku jego książek, a w zapowiedziach W.A.B znajduje się m.in. najsłynniejsza powieść pisarza, czyli Infinite Jest. Proza Wallace’a – w tym Blady król – jest niełatwa w odbiorze i wymagająca, ale uwierzcie mi: cierpliwość czytelnika zostaje nagrodzona. Dlatego warto po nią sięgnąć. Bardzo, bardzo warto.