Opowieści z rozgrywającą się wojną w tle niejednokrotnie chwyciły mnie za serce, podobnie jak historie z dziecięcymi bohaterami, którzy przechodzą przez trudne chwile. Taką kombinacją jest właśnie Biały ptak R.J. Palacio.
Julian, jeden z prześladowców Auggiego, znanego z Cudownego chłopaka, poznaje historię swojej babci z czasów II wojny światowej. Sara Blum, Żydówka francuskiego pochodzenia, chcąc ratować własne życie przed wywiezieniem do obozu koncentracyjnego, ucieka. Pomaga jej w tym Julien, chłopiec, z którego śmiano się, iż chodzi o kulach. Julien razem ze swoimi rodzicami znajduje dla niej schronienie, w którym Sara ukrywa się miesiącami, mając nadzieję, że wojna się zakończy, odzyska swój dom, a rosnące w niej uczucia do Juliena zostaną odwzajemnione.
Czytałam Cudownego chłopaka kilka lat temu i byłam zachwycona tą historią, płynącą ze stron empatią, wrażliwością oraz ciepłem. W przypadku Białego ptaka aż tak świetnie nie było. To nie jest zła książka, ale nie porwała, ani nie rozbudziła we mnie tylu emocji, jak jej poprzedniczka, mimo że bardzo lubię czytać fikcje historyczne dotyczące II wojny światowej. A Francja w tle? Dla mnie to strzał w dziesiątkę, tu jednak czegoś zabrakło.
Z bohaterami można się zżyć, ale też bardzo szybko o nich zapomnieć. Sara i Julien nie pozostawiają aż tak wielkiego śladu w pamięci, jak zrobił to właśnie Auggie. Mimo że Cudownego chłopaka czytałam naprawdę bardzo temu, to zapamiętałam ją zdecydowanie lepiej. Może dlatego, że historia opisana w Białym ptaku nie jest niczym odkrywczym i można ją opowiedzieć na wiele innych sposobów.
Mimo wszystko nie odradzam tej lektury, a myślę nawet, że młodsze osoby mogą być nią bardziej zainteresowane niż starsi czytelnicy. Jest napisana przystępnym dla dzieci językiem, ozdobiona ilustracjami i stosunkowo krótka – ja przeczytałam ją w jeden dzień. To, że mnie nie zachwyciła, nie oznacza, że nie zrobi tego wcale.