Co za niesamowicie szybka książka! Czytało się ją błyskawicznie. Pewnie dlatego, że jest opatrzona dość lekką treścią. Według opisu to kryminał z rozbudowanym wątkiem obyczajowym i jest to bez wątpienia trafiona charakterystyka. Nawet powiedziałabym, że historie głównych bohaterów są tak wciągające, że można bez problemów zapomnieć, że to kryminał.
Akcja osadzona jest w rodzinnym mieście autorki – Agnieszki Płoszaj, czyli Łodzi. Zręcznie opisuje swoje miasto i robi to tak, że da się je lubić. Jeszcze bardziej polubić można Zoję Sterlak, główną bohaterkę. Jest ona śledczą, która wbrew swojej woli dostaje ochronę osobistą w postaci przystojnego Kardasa. Muskularny ochroniarz jest niestety jej byłym partnerem, nie tylko z pracy. Łączące ich niegdyś uczucie nadal sie tli, a oni starają się je za wszelką cenę ugasić.
Podczas Festiwalu Świateł zostają znalezione zwłoki mężczyzny, na którego ciele znajduje się napis. Mógłby być wskazówką dla śledczych, gdyby nie to, że wskazuje na osobę młodej Sterlak, która nie ma pojęcia dlaczego.
Zaskoczeniem jest wplecenie przez autorkę do fabuły historii z czasów wojennych. Urozmaica to treść i powoduje jeszcze większe odbiegnięcie od konwencji kryminału. Jest to niespodziewany wątek.
Wcześniej miałam już do czynienia z książkami Płoszaj i były równie ciekawe. Tę pozycję polecam tym, którzy lubią literaturę lekką i przyjemną, z nutą zagadki.